Chromag Doctahawk 4Są takie cyklistyczne marki, które potrafią jednym projektem zwrócić swoją uwagę połowy rowerowego świata. Do takich zaliczam osobiście kultową firmę Chromag, która była (i nadal jest) tą, która nierzadko kreuje trendy w dzisiejszej rzeczywistości zdominowanej przez 29ery, plusy i średniaki.

Michał Śmieszek

Ostatni raz o rowerach tej marki pisaliśmy jakiś sekstyliard lat świetlnych temu, czyli dokładnie tak samo dawno jak ostatni stosunek Króla Lwa. W każdym razie Chromag od zarania dziejów wzbudzał w nas, entuzjastach 29erów, dreszcze...Brrrr...! Nierzadko pozytywne, jeszcze częściej kontrowersyjne. Nie inaczej stało się właśnie teraz, gdy obudziwszy się z letargu, przeczytałem o najnowszym dziecku kanadyjskiego producenta (nie do końca jestem pewien, kto bardziej zaspał - ja czy Chromag).

Otóż, mili Państwo, światło dzienne ujrzał kolejny ultra-sztywniak - DOCTAHAWK, będący pierwotnie dziełem na zamówienie, a ostatecznie modelem z serii "a-właściwie-kurfa-czemu-by-nie". Cóż w nim takiego niesamowitego? No wystarczy spojrzeć na zdjęcie, które szybko uzmysłowi każdemu, że Chromag stworzył "potwora" - sztywny szkielet zdolny pomieścić amortyzator o skoku 180mm !!! Żebyśmy mieli jasność - do każdej ramy da się technicznie wetknąć widelec nawet o skoku nieskończonym, ale raczej jeździć to, to nie będzie.

Chromag Doctahawk 1

Szczerze powiedziawszy żem uważał, że 150-160mm, to naprawdę bardzo górna granica skoku w przypadku hardtejli, czego potwierdzeniem był między innymi radykalny Chromag Rootdown. Tymczasem Kanadyjczycy udowodnili, że są niczym załoga filmowego Enterprise - przekraczają kolejne granice nieprzyzwoitości. Te granice wyznaczone są przez cyferki w tabelce z geometrią. Bardzo, bardzo niegrzeczne cyferki!

Chromag Doctahawk 5

29er Doctahawk ma bowiem główkę płaską niczym męskie piersi - 62° oraz pupo-rurkę sterczącą mega ostro - 77°! Jeśli dołożycie do całości "reach" wynoszący 501mm (rozmiar L) i krótki ogonek - 415-435mm, to już wiadomo, że ktoś tu będzie dosiadał piekielną maszynę. Parametry sztywno-ogonowca Doctahawk mogą spokojnie zawstydzić w pełni zawieszone "enduro-panienki". A wszystko po to, aby fruwać dalej i wyżej, po "kamieniach jak ekrany z multipleksu". Projektanci twierdzą, że dobrali geometrię tej maszyny całkowicie bez udziału dopalaczy, ani innych używek, w taki sposób, że da się na Chromagu zjechać normalnie po bułki i jajka do Żabki, wykręcałjąc przy tym wiraże godne pijanego mistrza F1.

Chromag Doctahawk Geometria

W ich bezpiecznym przewiezieniu pomoże tradycyjny materiał z jakiego wykonany jest niemal każdy Chromag, tj stal Cr-Mo, która zniesie bardzo wiele i pochłonie sporą część "nierówności pod sufitem". Rurki są ręcznie wytapiane w dystrykcie British Columbia i ręcznie łączone przez doborową ekipę - w osobie głównego spawacza Chromag, Pana Brada Howlett'a. Rama została wyposażona w to, co dzisiejsza młodzież lubi najbardziej. Bynajmniej nie dotykowy ekran srajfona, za to standard Boost 148mm, brak przedniej przerzutki, główkę tapered, sztywną oś tylnego koła, wyprowadzenie przewodów sztycy myk-myk oraz charakterystyczny łącznik dolnej rurki widelca. Naturalnie, Doctahawk, przyjmie koła 27.5+, ale domyślnie jednak to rasowy 29er, w takie koła obuty. W cenie otrzymujecie opcję pomalowania na dowolny kolor oraz tą "niepowtarzalną tabliczkę znamionową" z dwoma misiami.

Chromag Doctahawk 2

 

Model Doctahawk będzie dostępny w opcji "golasa" - 1650USD za ramkę lub też jako w pełni uzbrojona maszyna. Tu do wyboru mamy dwie konfiguracje: na grupie GX Eagle za jedyne 4300USD lub też Eagle X01 za jeszcze skromniejsze 5250USD.

Chromag Doctahawk Build

Bez względu na cenę, Chromag po raz kolejny udowadnia, że rowerowy świat jest pełen cudownych dziwactw. Dziwactw, które być może za kilka sezonów, będą normą. Na to w skrytości ducha liczę :)

info&foto: Chromag Bicycles