DSCF2289

 

Niestety, ale w ramach oszczędności uskutecznianych przez samego Boga przez cały rok pewna część doby jest bez światła. Pewnego razu człowiek połapał się, że w tej kwestii za wiele raczej się nie zmieni, więc postanowił coś z tym zrobić...i tak powstała Bocialarka...no może nie tak od razu

Mateusz Nabiałczyk

Wybierając się na Mazovię 24h jednym z problemów było zapewnienie godziwej ilości światła na kilka godzin mroku, który podczas tego typu rywalizacji był nieunikniony. Przeglądając ofertę lampek powyżej 200lm doszliśmy do kilku podstawowych wniosków: ceny są kosmiczne, szczególnie w przypadku typowo rowerowych marek, zadowalająca moc=znaczne wymiary i waga, a to znowu często wiązało się z koniecznością wożenia nieporęcznego pakietu z zasilaniem. Na szczęście po raz kolejny na naszej drodze stanął zdolny Polak, który twierdzi, że da się taniej, lepiej i przede wszystkim poręczniej.

Bocian, bo o nim mowa, to człowiek który oddał się tworzeniu lampki rowerowej wg autorskiego projektu. Od lat udoskonala swój produkt, co pozwoliło wyeliminować w zasadzie wszystkie przypadłości wieku dziecięcego, zoptymalizować przyjazność użytkownikowi, a przy okazji wykrzesać z emitera XM-L możliwie dużo światła.

W nasze ręce trafiła może nie najmocniejsza (800lm), ale jedna z nowszych odsłon Bocialarki legitymująca się 520lm, co z grubsza rzecz ujmując jest wartością rzadko osiąganą przez dostępną w Polsce konkurencję w granicach 500-600 PLN. Jak już zacząłem o pieniądzach, to od razu nadmienię, że koszt samej lampki to 200 PLN, który uczciwie należałoby powiększyć o 2-3 akumulatorki i ładowarkę, co daje około 320 orzełków.

DSCF2285DSCF2288

Zestaw otrzymany od Tomasza Boczkowskiego zawierał świecidełko, pokrowiec nań, uchwyt na kierownicę z regulacją kąta poziomego, 3 akumulatory 2800mAh i ładowarkę. Taki setup miał zagwarantować bezstresowe zmagania przez całą noc.

Opisując latarkę mógłbym przytaczać w nieskończoność parametry, opisywać zastosowane materiały i komentować ich sensowność, ale czy o to tak naprawdę chodzi? Nie, a jeśli komuś zależy na danych tabelkowych, to w necie bez trudu znajdzie bocialarkową encyklopedię. Ja postaram się skupić na subiektywnym odbiorze owego produktu.

Bocia już od samego początku wywołuje moje mieszane odczucia, bo mając w pamięci osiągi konkurencji i ich wymiary, to jakoś trudno było mi uwierzyć w namacalność obiecywanych parametrów. Czarna obudowa robi pozytywne wrażenie, nie ma żadnych niedoróbek, a świecący w ciemności pierścień powoduje, iż nabieramy przeświadczenia o obcowaniu z produktem klasy wyższej. Pokrowiec spełnia swoje zadanie - co prawda dla niektórych może wyglądać trochę tandetnie, ale przynajmniej jest mocny, a o to przecież chodzi - praktyczność, a nie pozoranctwo. Uchwyt na kierownicę pewnie trzyma lampkę, a przy tym jest lekki i prosty, choć jak pokazały testy w boju, co jakiś czas trzeba go dokręcać, bo masa Bocialarki powoduje jego przemieszczanie na nierównościach. Podobno można dokupić jakiś lepszy model...polecam od razu dołożyć pare złotych, bo przy kolejnym zatrzymywaniu celem poprawienia kawałka plastiku idzie się zirytować.

Akumulatory to ogniwa 18650, jak dla mnie paluszki w rozmiarze XXL :-) Pojemność 2800mAh teoretycznie pozwala na niespełna 2h pracy z pełną mocą. W praktyce wychodzi 1h40min, co należy uznać za bardzo dobry wynik zważywszy na gabaryty całości i...no właśnie, tego jak świeci to maleństwo!

Przechodząc do konkretów nie sposób nie wspomnieć o tym, że specjalnie napisany soft pozwala na dowolne ustawienie 3 z 8 trybów świecenia i każdy kolejny świeci 2x mocniej, niż poprzedni...na papierze, bo w rzeczywistości różnice są bardziej subtelne. Dzięki temu dojeżdżając w teren szosą mamy możliwość oszczędzania baterii, a i współużytkownicy drogi będą nam wdzięczni za korzystanie z niższych indeksów, które przełączamy miękkim dwuklikiem, co eliminuje ryzyko samoczynnej zmiany parametrów np podczas pokonywania kamienistego zjazdu. 

Właśnie w bardziej wymagającym terenie, tam gdzie nie wystarcza trzymanie się jednego toru ruchu potrzeba światła. Wtedy do spokojnej jazdy potrzeba te 200lm, co odpowiada trybom 6,7 i 8. I rzeczywiście wszystkie gwarantują satysfakcję, która jakby nie było rośnie wraz ze wzrostem cyferki. W praktyce tryb 7 okazał się optymalny, gdyż subiektywnie do 8 niewiele mu brakuje, a wydłuża czas działania o 100%. Na Mazovii pomimo uciążliwego deszczu siódemka była prawdziwym symbolem szczęścia i przede wszystkim pewności prowadzenia. Po prostu nie dało się czegoś przeoczyć. Warto podkreślić, że nie jest to zasługa jedynie ilości lumenów, ale optymalnie dobranego kąta szerokości światła i jego rozproszenia, którego harmonijność zasługuje na słowa uznania.

Stety obrazowanie słowem ma swoje granice, dlatego też chyba najlepiej to pokazać:

DSCF2275

Komentarz samej fotki ograniczę do podania parametrów, gdyż bardzo często producenci i sprzedawcy raczą nas podkręcanymi ujęciami...

ISO 200, Naświetlanie 3.0s, Przesłona 7.0, czyli z tego, co sie orientuje najbliższe rzeczywistości nastawy, co faktycznie mogę potwierdzić - do 4 drzewa od lewej widać wszystko (25m).

Dla porównania światlo emitowane przez uznaną konkurencję z tej samej półki cenowej - efekty mizerne, na granicy walorów użytkowych, coś jak Bocialarka na 5. trybie (pod 100lm)

DSCF2277

Po kilku nocnych rajdach z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że Bocialarka to produkt bliski ideału, bliski gdyż drobny minus należy się za to, że czasami latarka nie reaguje poprawnie na komendy wydawane przyciskiem, a czasami cierpi na zaniki pamięci objawiające się ograniczeniem pamięci z 3 do 2 trybów świecenia. Pomijając te duperele, polecam ją każdemu głodnemu blasku dnia o północy z prostej przyczyny - za relatywnie małe pieniądze otrzymujemy typowo rowerową latarkę o iście kompaktowych rozmiarach, która bije na łeb i szyję calusią wielkobrandową konkurencję.