Amerykański producent 45NRTH po raz kolejny wychodzi naprzeciw rowerzystom poszukującym ekstremalnych wrażeń w arktycznych klimatach i serwuje sprzęt, którego nie może zabraknąć w wyprawce każdego polarnika.
Opony Dillinger 4 w rozmiarze 26x4.0” zostały wyposażone w 240 karbidowych kolców. W zależności od wybranej technologii otrzymujemy ćwieki wklęsłe osadzone w trzonie aluminiowym (wersja ultralitght-120tpi) bądź wypukłe, klasyczne kolce na trzonie stalowym (120tpi lub 27tpi w wersji ekonomicznej, drutowej). Wybierając wariant stud-less dostaniemy tą samą oponę z tradycyjnym bieżnikiem.
Jak przekonuje producent - wklęsła konstrukcja zapewnia ostry kąt natarcia na powierzchnię, zaś stopniowe ścieranie się korony jedynie zaostrza jej krawędzie, co w znacznym stopniu powinno się przełożyć na dodatkową przyczepność.
Dla tych, którzy tak jak ja uważają, że 4-calowy Dillinger mógłby być jeszcze nieco szerszy, stworzono model w rozmiarze 26x4.8”. Opona ta występuje wyłącznie w wersji ultra light z oplotem 120tpi i 258 ćwiekami na trzonie z aluminium.
Ucieczka przed niedźwiedziem na biegunie to z pewnością jedna z sytuacji, w których docenia się pewny kontakt z lodowo-śnieżnym podłożem, ale czy przy naszym klimacie najeżone kolcami tłuste opony znajdą zwolenników?
Bartosz Bidas