Nadchodzi nowy rok a w raz, z nim ludzie chcą coś zmienić w swoim życiu. Popularne postanowienia noworoczne nie
ominą także 29erowej braci.
Podczas pierwszego spotkania [o nim w dalszej części] redaktorów Team29er.pl, które odbyło się w Poznaniu,
padły pewne pomysły i przemyślenia, które zaawocują lepszy kontakt z Wami drodzy internauci.
Primo - opcja komentarzy pod artykułami. Będziecie mogli wyrazić swoją opinię, nie tylko tą pozytywną; oczywiście
wszelkie niekulturalne wypowiedzi, z wyrazami uważanymi za powszechnie obraźliwe będą usuwane.
Idąc dalej, nie chcemy, aby komentarze rodzily dyskusję między użytkownikami, dlatego:
Secundo - Forum Internetowe - prowadzimy rozmowy z ForumRowerowym.org; chcemy poprowadzić podforum Team29er, które
posłuży lepszej komunikacji z naszymi czytelnikami, jak i pozwoli na wypowiedzi innych użytkowników w danej kwestii.
Trito - konkursy, sondy itp. - nowy rok rozpoczniemy konkursem na najciekawszy rower 29er. Zwycięzca otrzyma
oczywiście atrakcyjną nagrodę [ szczegóły podamy na początku stycznia ].
Więcej grzechów co do zmian zdradzić nie możemy, ale w zamian dla wytrwałych obiecana relacja ze Zlotu.
Naszym celem są Lasy Komunalne otaczające jezioro Rusałka. Przypuszczenia co do płaskości terenu potwierdziły się,
chociaż wycieczka została okraszona kilkoma ciekawymi podjazdami jak i zjazdami. Wczesna pobudka,
podróż i kilka godzin pedałowania dają się we znaki i już pod wieczór odczuwamy dawno zapomniane zmęczenie.
Pocieszający jest fakt, że cała trójka wytrwała w owocnych rozmowach, których koniec miał miejsce grubo po północy.
Kolejny dzień, a jakże inaczej – rowery w dłoń, a raczej siodła pod zadki i lecimy dalej. Celem wyprawy są
maltańskie lasy i jeziora. Delikatnie dokucza nam bagaż doświadczeń dnia poprzedniego, jednakże w myśl powiedzenia
‘co cię nie zabije, to cię wzmocni’ przemierzamy kolejne kilometry. Znajdujemy kilka ciekawych górek,
na których postanawiamy pstryknąc kilka fotek. W drodze powrotnej mijamy hordy biegnących maratończyków.
Po dotarciu pod hotel czułe pożegnanie poprzedza informacja dnia… awaria, nie ma wody. Na szczęście spożytkowaliśmy
potok łez płynących z oczu Cod’a, który samotnie udał się w stronę domu. W drodze powrotnej wzbudziliśmy
niesamowitą ciekawośc jednego z pasażerów, który to nie mógł się nadziwic, dlaczego te rowery mają aż tak duże koła.
Kilka godzin później szczęśliwie docieramy do Gliwic, a w myślach snuje się pytanie – kiedy powtórka?
Nadchodzi nowy rok a w raz, z nim ludzie chcą coś zmienić w swoim życiu. Popularne postanowienia noworoczne nie ominą także 29erowej braci. Podczas pierwszego spotkania [o nim w dalszej części] redaktorów Team29er.pl, które odbyło się w Poznaniu, padły pewne pomysły i przemyślenia, które zaowocują lepszym kontaktem z Wami drodzy internauci.
Mateusz Nabiałczyk i Bartosz Niezgoda
Primo - opcja komentarzy pod artykułami. Będziecie mogli wyrazić swoją opinię, nie tylko tą pozytywną; oczywiście wszelkie niekulturalne wypowiedzi, z wyrazami uważanymi za powszechnie obraźliwe będą usuwane.
Idąc dalej, nie chcemy, aby komentarze rodziły dyskusję między użytkownikami, dlatego:
Secundo - Forum Internetowe - prowadzimy rozmowy z ForumRowerowym.org; chcemy poprowadzić podforum Team29er, które posłuży lepszej komunikacji z naszymi czytelnikami, jak i pozwoli na wypowiedzi innych użytkowników w danej kwestii.
Tertio - konkursy, sondy itp. - nowy rok rozpoczniemy konkursem na najciekawszy rower 29er. Zwycięzca otrzyma oczywiście atrakcyjną nagrodę [ szczegóły podamy na początku stycznia ].
Więcej grzechów co do zmian zdradzić nie możemy, ale w zamian dla wytrwałych obiecana relacja ze Zlotu.
Naszym celem są Lasy Komunalne otaczające jezioro Strzeszynek. Przypuszczenia co do płaskości terenu potwierdziły się, chociaż wycieczka została okraszona kilkoma ciekawymi podjazdami jak i zjazdami. Wczesna pobudka, podróż i kilka godzin pedałowania dają się we znaki i już pod wieczór odczuwamy dawno zapomniane zmęczenie. Pocieszający jest fakt, że cała trójka wytrwała w owocnych rozmowach, których koniec miał miejsce grubo po północy. Kolejny dzień, a jakże inaczej – rowery w dłoń, a raczej siodła pod zadki i lecimy dalej. Celem wyprawy są maltańskie lasy i jeziora. Delikatnie dokucza nam bagaż doświadczeń dnia poprzedniego, jednakże w myśl powiedzenia ‘co cię nie zabije, to cię wzmocni’ przemierzamy kolejne kilometry. Znajdujemy kilka ciekawych górek, na których postanawiamy pstryknąc kilka fotek. W drodze powrotnej mijamy hordy biegnących maratończyków. Po dotarciu pod hotel czułe pożegnanie poprzedza informacja dnia… awaria, nie ma wody. Na szczęście spożytkowaliśmy potok łez płynących z oczu Tadeusza, który samotnie udał się w stronę domu. W drodze powrotnej wzbudziliśmy niesamowitą ciekawość jednego z pasażerów, który to nie mógł się nadziwić, dlaczego te rowery mają aż tak duże koła.
Kilka godzin później szczęśliwie docieramy do Gliwic, a w myślach snuje się pytanie – kiedy powtórka?