Amerykańców ofensywy nie ma końca. Do gry wkraczają nowe trailowe toczydełka Roam 50. Co zmieniono? Piasty, mechanizm zapadkowy, szprychy, obręcze…wszystko!
Mateusz Nabiałczyk
Tak, tak, to nie kolejny odgrzewany kotlet, w którym producent obiecuje o 3% zwiększoną dynamiczną sztywność skrętną. Na półki sklepowe trafia zupełnie nowy produkt. Wart zachodu? Oceńcie…
Aluminiowe obręcze zastąpiono asymetrycznymi karbonowymi bezhaczykowcami o szerokości wewnętrznej aż 25mm. Może nie jest to rekord, ale wartość idealnie wpisująca się w najnowsze trendy i kanony świata XC/Trail. Oczywiście 100% kompatybilności z bezdętką.
Całość upleciono na 24 płaskich szprychach o podwójnym cieniowaniu krzyżujących się dwukrotnie. Niesamowitym ukłonem w stronę klienta jest 1 długość szprychy dla obu kół i to niezależnie od tego, z której strony zechce nam strzelić. No geniusz!
Do drugiego końca przyczepiono totalnie odmienione w podejściu piasty. W miejsce świetnego DT Star Ratchet upakowano 4 pieski z 26 ząbkami śmigającymi po bieżni, która ostatecznie daje 52 punkty zaczepienia na obrót. Innymi słowy niespełna 7* luzu pod pedałem, co należy uznać za świetny wynik. Ciekawi mnie tylko jak to wygląda i w konsekwencji działa. Rzecz jasna chodzi o trwałość. Spodziewałem się patentu zbieżnego z Chosenem, ale o dłuższym czasie działania…ale wygląda to najprawdopodobniej tak:
Rzecz jasna producent chwali się wieloma innymi ficzesrami. Najlepsze łożyska, wymienne końcówki piast, 6 zestawów kolorowych naklejek, aby nabytek idealnie współgrał z rowerem i takie tam.
Waga kompletu 1655g, rozmiar jedyny słuszny – 29”.
Na ostudzenie cena, choć skalkulowana uczciwie – komplet około 6 000 PLN.