"Cały tydzień haruję w Mordorze jak wół I mozolę jak mała pszczółka. Mnożę liczby i dzielę na pół kwadraciki, trójkąty i kółka. Ale za to w sobotę to ja rzucam robotę i wyruszam na szlak do tanga. Do tanga z plecakiem, jak dziewczyna z chłopakiem..." *
Michał Śmieszek
...Albo jak chłopak z dziewczyną, żeby było bardziej poprawnie politycznie i bez podtekstów, jednak nie zmienia to faktu, że tango jest tu idealną alegorią uczucia jakim obdarzyłem mój stosunkowo świeży nabytek - plecak rowerowy sygnowany logiem Mavic - firmy mającej raczej więcej wspólnego z dobrymi kołami do jednośladów niż akcesoriami dla kolarzy. Z drugiej jednak strony, człowieka mało co jest w stanie zaskoczyć. Skoro takie Porshe oferuje w ramach dodatków fantazyjne rowery sygnowane własnym logiem, to czemu mialbym krytykować i odmówić tego samego Francuzom - specjalistom od wyczynowych kół do roweru.
Tym bardziej, iż wybór plecaka to wbrew pozorom nie jest łatwa sprawa. Rynek jest mocno nasycony zarówno bardzo tanimi produktami plecako-podobnymi, trochę droższymi modelami posiadającymi podstawowe walory użytkowe oraz całą gamą "rasowych" produktów będących dziełem specjalistów od jazdy na rowerze i aktywnego spędzania czasu. Te "lepsiejsze" (bez podawania konkretnych marek) mają już swoją ugruntowaną pozycję. Cała reszta - a wśród nich jest nasz Mavic musi się przebijać (przynajmniej w mojej opinii).
A więc jak na tle sprawdzonej konkurencji wypada Mavic Hydropak 15?
Otóż Hydropak 15 jest doskonałym przykładem tego, że firma od kół potrafi produkować równie dopracowane akcesoria rowerowe nie ustępujące jakością i użytecznością najlepszym markom. Nota bene plecak Mavica to nie jedyny przykład bardzo dobrze zaprojektowanych gadżetów rowerowych, jakie można zakupić przy okazji wymiany kół na najnowsze "Crossmaksy - SLRy".
Do wyboru mamy dwa modele, testowany tutaj model o pojemności 15l, przeznaczony na całodniową wycieczkę oraz niemal połowę mniejszy "8.5", którego domeną będą raczej parogodzinne maratony XC lub wycieczki w teren. Niejako przy okazji warto dodać, że cała linia odzieżowa i akcesoriów "Crossmax" została zaprojektowana z myślą o miłośnikach jazdy Enduro i Trail przy współpracy znanych nazwisk ze staji Mavic, między innymi Jerome'a Clementz, Fabiena Barel i pięknej Ann-Caroline Chausson. Tym samym widać, że Mavic nie bawi się w amatorkę, nawet w przypadku gadżetów rowerowych.
MATERIAŁY
W XXI wieku nie wypada stosować byle brezentu i szmatki. Królują techniczne tkaniny, oddychające, lekkie i jednocześnie wytrzymałe na nieprzyjazne traktowanie przez użytkownika i warunki zewnętrzne. Do "budowy" zewnętrznych paneli hydropaka Crossmax 15 użyto Nylonu 420D RIPSTOP, którego mocne nici zostały utkane w strukturę "kratki". W konsekwencji uzyskano stabilną i odporną na rozerwania tkaninę przy jednoczesnym zachowaniu lekkiej wagi. Od wewnątrz pokryta jest PU, co czyni ją odporną na przemakanie. Zgodnie z nazwą, nici Ripstop mają wytrzymałość 420 den.
RIPSTOP jest dobrym materiałem, ale nie do końca przyjemnym w dłuższym kontakcie ze skórą, toteż np. na ergonomicznych plecach znajdziecie bardziej komfortowe piankowe wypełniaczne i siatkowe wykończenie. Charakterystyczną, przewiewną siateczkę użyto również do wykończenia szelek.
FORMA i TREŚĆ
Wbrew, być może, modzie do projektowania obłych plecaków Maic Crossmax ma klasyczny prostokątny kształt, a przede wszystkim przemyślany i funkcjonalny układ kieszeni. Przestrzeń użytkowa to trzy komory, przy czym jedna z nich (plecowa) przeznaczona jest wyłącznie do transportu bukłaka.
Pozostałe służą już do pakowania szpeju wycieczkowego. Największą pojemność ma komora środkowa zwana przeze mnie "główną". Jest na tyle spora, że pomieści co najmniej dwie butelki 2l Coca Coli + bułkę z bananem. Oczywiście w zamian możemy zabrać coś do ubrania lub np kilka puszek chmielowego izotonika.
Dobry plecak rowerowy, to taki, który ma tryliard kieszonek, w których możemy upchać dokumenty, narzędzia, piniondze, a nawet dziada z babą. Pod tym względem Mavic Crossmax plasuje się gdzieś w środku stawki. Na mój gust ilość przegródek jest akuratna, choćby dlatego iż nie przeszkadza w dopakowaniu podstawowej przestrzeni.
W głównej komorze, w górnej części znajduje się co prawda tylko jedna dodatkowa i zapinana na suwak, większa kieszonka, za to wyściełana jest tkaniną przypominającą mikrofibrę. Dzięki swoim rozmiarom oraz wykończeniu idealnie nada się na transport delikatnego smartfona, zdjęcia ukochanej/ukochanego.
Ciekawiej prezentuje się trzeci, zewnętrzny luk bagażowy, w którym znajdziecie siateczkową kieszeń zapinaną na suwak na "plecach", drugą podobną umiejscowioną na klapie plecaka oraz dwie podłużne kieszenie, doskonałe do przechowania pompki i uszczelniacza w sprayu. Ostatnią, sprytnie umiejscowioną skrytką jest pełnej długości kieszeń na zewnętrznej stronie klapy. Nie jest zapinanana na suwak, ale wejście do niej zakryte jest nachodzącym materiałem. To idealne miejsce na dętkę i narzędzia.
To nie jedyne bajery, jakimi przyciąga uwagę Mavic Crossmax 15. Warto przyjrzeć się baczniej systemowi nośnemu. Ramiączka oraz pas biodrowy są naprawdę szerokie, dzięki czemu plecak jest stabilny oraz wygodny podczas wielogodzinnych eskapad. Jak wspomniałem wcześniej - ramiączka mają siateczkową strukturę od spodu. Nie przeszkodziło to projektantom zaimplementować dwóch dodatkowych, zapinanych kieszeni - po jednej na ramię, w których można schować baton, żele a nawet mniejszy telefon - np taki idiotoodporny Samsung Solid - idealny na rowerowe, górskie tetatet. Na obu szelkach znalazło się również miejsce dla szlufek prowadzących wąż bukłaka. Oczywistą oczywistością jest możliwość regulacji długości szelek a także obecność pasa barkowego, dodatkowo stabiluzującego, obciążony plecak.
Jeśli nie wiecie, gdzie schować klucze do U-Locka, to idealnym miejscem będzie, jedna z dwóch kieszonek umiejscowionych po obu stronach pasa biodrowego. Dostęp do nich nie jest co prawda bardzo łatwy, ale można się przyzwyczaić. A skoro po raz kolejny traktuję o suwakach, to koniecznie muszę podkreślić, że użyto wysokiej jakości materiałów - w trakcie kilku miesięcy ani razu nie było problemów z mechanizmem oraz taśmą. Główne łańcuchy mają spiralny układ kostek, który jest jednym z częściej stosowanych w plecakach. Praktycznym elementem są przewieszki z gumowanym końcem, zamocowane na każdym uchwycie suwaka, co umożliwia pewny chwyt w rękawiczkach.
Ostatnim elementem, który od razu znalazł moje uznanie jest zwijana siatka, schowana "na dnie" plecaka. Po wyjęciu jej z malutkiej kieszonki i przypięciu do plastikowymi haczykami do specjalnych, gumowych oczek, otrzymujemy dodatkową przestrzeń bagażową - domyślnie na kask, ale równie dobrze sprawdzi się jako przechowalnia dla kurtki, koszulki, itp. Można ją regulować za pomocą troków.
BUKŁAK
Mavic Crossmax 15, to nie tylko plecak, ale także wodopój. W komplecie właściciel otrzymuje bukłak o pojemności 3 litrów, schowany w płaskiej kieszeni na plecach. Jego producentem jest markowy Hydrapak. Worek ma relatywnie prostą konstrukcję oraz posiada kilka praktycznych rozwiązań. W miejsce klasycznego gwintowanego korka mamy wygodne w obsłudze zapięcie strunowe wraz z klipsem, który mocujemy do plecaka za pomocą rzepu. Sam klips trudno zgubić bowiem z bukłakiem połączony jest gumową linką. Płyny wlewamy zatem od góry - łatwo wypełnić całą przestrzeń i jednocześnie trudno rozlać cenne elektrolity. Co więcej (sprawdzone w autopsji), można wlać do środka whisky i łatwo wrzucić górą furę lodu. "Hydration on the rocks' - jak to mówią starzy Indianie...
Aby tego było mało, bukłak posiada wtopioną przez środek, pionową przegrodę, która dzieląc zbiornik na dwie wnęki pozwala utrzymać jego kształt po napełnieniu i nie deformuje plecaka.
Jak przystało na markowy produkt, bukłak Hydrapak posiada wyraźną podziałkę, ułatwiającą kontrolę ilości płynu znajdującego się w środku. Ale o wiele bardziej użyteczną cechą jest możliwość szybkiego wypięcia przewodu za pomocą mechanicznego guzika. Co więcej, po odpięciu rurki zawór automatycznie odcina przepływ wody przez otwór. Przydatne, gdy przychodzi moment "serwisowania" systemu nawadniania. System szybkiej wymiany węża jest również kompatybilny z dodatkowymi akcesoriami tj. np filtry.
CROSSMAX 15L w praktyce
Plecak z znaczkiem "wielkiego M" nie pozostawia wiele miejsca na życzenia, jeśli zakupu dokonuje się w sposób przemyślany. W moim mniemaniu posiada tyle praktycznych udogodnień, iż trudno szukać tutaj dziury w całym. 15 litrów to oczywiście nie jest szczyt możliwości dzisiejszej techniki - na rynku znajdziecie pojemniejsze plecaki. Niemniej dzięki akurat takim gabarytom Mavic wpasowuje się idealnie w przestrzeń rozdzielającą plecaki wyścigowe od modeli turystycznych. Nie za duży ani nie za mały. Jest także stosunkowo lekki, a nawet obciążony sprawia wrażenie lżejszego dzięki dobrze zaprojektowanemu systemowi nośnemu. Oprócz ergonomii nie mniej ważna jest oddychalność materiałów i komfort. Tu także należą się słowa pochwały, bowiem Crossmax radzi sobie z odprowadzaniem wilgoci całkiem dobrze. Oczywiście, gdy temperatura na zewnątrz jest naprawdę śródziemnomorska, zaś jeździeć poci się jak świnka, to nawet Crossmax polegnie, niemniej ważne jest to, że system "CLIMAFLOW" nie jest jedynie reklamowym pustosłowiem.
Jak każdy plecak, tak również Crossmax wymaga poprawnego dopasowania szelek. Gdy ta sztuka nam się powiedzie, to Mavic bardzo pewnie i stabilnie przylega do pleców. Co więcej, o tym, że jest to model specjalistyczny - rowerowy, a nie "uniwersalny" świadczy fakt, że najwygodniej nosi się go w pozycji "na rowerze", a nie "z buta'. Dlatego nie polecam go biegaczom, triatlonistom i turystom górskim.
Do czego można się przyczepić? (Bo przecież byłoby nudno, gdybym tylko tak słodził Mavicowi). Po pierwsze brakuje mi trochę odblaskowego pokrowca, który mimo wszystko mógłby znaleźć się tuż obok zwijanej siatki na kask. Pojemność i gabaryty plecaka moim zdaniem zasługują na taki element, szczególnie, że kilkukrotnie transportowałem aparat fotograficzny. RIPSTOP 42D jest fajny, ale w krytycznych warunkach on tez przepuści wilgoć. Owzględach bezpieczeństwa nie trzeba tłumaczyć...swoją drogą Mavic wyjątkowo skąpo wyposażył swój produkt w elementy odblaskowe...
Kolejną wątpliwość wzbudza mimo wszystko sam bukłak. Jego ścianki wydają się być wyjątkowo cienkie a przez to teoretycznie podatne na uszkodzenia. Do dnia dzisiejszego nic złego się nie stało, ale mając w ręku konkurencyjne produkty, wrażenie "papierowatości" siedzi, gdzieś tam w głowie. Dobrze, że zagłusza je skutecznie praktyczny wlew i jego zapięcie. Niepewność wzbudzała na początku kwestia trwałości opisanego wcześniej mechanizmu zwalniającego elastyczną rurkę - takie bajery lubią się psuć. Odpukać mija pół roku i nic, a przewód regularnie odczepiam na czyszczenie. Last but not least - i nie jest to wyłącznie moja ocena - zawiedziony jestem samym gryzakiem. Działa bardzo dobrze, ale niestety przepustowość jest moim zdaniem zbyt mała i wymaga większej siły do zaciągnięcia płynu niż u konkurencji. Ponoć Hydrapak oferuje skuteczniejsze rozwiązania.
Podsumowując ten, mój pierwszy test plecaka (kto by pomyślał, że tyle trzeba się napisać) stwierdzam po raz enty, że Mavic stworzył naprawdę udany produkt, o czystej formie i bardzo funkcjonalnej stylistyce. To dobrze przemyślane akcesorium rowerowe - niezbędnik każdego szanującego się kolarza. Szybki dostęp do głównych komór oraz obfitość kieszeni szalenie ułatwiają codzienne życie i wycieczki w teren. Dzięki relatywnie dużej pojemności można zaryzykować transport ciuchów do pracy (ja tak robię) lub bez obaw wybrać się na przygodę Cross Country MTB. Ważne, że nawet wypchany plecak nie przytłacza i jest nadal wygodny w noszeniu, a system ClimaFlow skutecznie przeciwdziała odparzaniu pleców. Uffff....POLECAM!!!
* "Tango z plecakiem" (słowa: C. Kawoszek, K. Szymański)