Wygląda jak zwykły licznik rowerowy, nic wyszukanego. Niewielkie wymiary, zwykły, czarno-biały wyświetlacz - czy tu może być coś interesującego? Już napis "Mini GPS" intryguję, a kiedy widzimy logo marki Lezyne, znanej z najwyższej jakości produktów, to jest pewne, że tu będzie ciekawie!
Maciej Paterak
Przyszła paczuszka, więc czas rozpakować. Niewielkie pudełeczko zawierało w środku Mini GPS, mini kabel, mini uchwyt na kierownicę i mini instrukcję. Wszystko w temacie. Ładowarki nie było, ale widzę, że to powszechna praktyka wśród amerykańskich producentów. Ekologia? Może nie koniecznie. Bardziej "standaryzacja". Po prostu nasza ze Smartfona, czy innego Tabletu, będzie pasować. Kabel zapewne też, ale ten na wszelki wypadek nam dodano. Niestety, dodana "mini instrukcja" jest zbyt skrócona i trzeba sięgnąć do internetu na strony Lezyne. Niestety, ta jest w siedmiu językach i jak łatwo się domyślić, polskiego nie ma na tej liście. Myślę jednak, że w obecnych czasach to niewielki problem...
No to przyjrzyjmy się, z czy właściwie mamy do czynienia. Trochę technicznego nudziarstwa na początek. Urządzonko pokaże nam prędkość (aktualną, średnią, maksymalną), dystans, czas jazdy, zegar, sumę przewyższeń, temperaturę, czas poszczególnych okrążeń, średnią prędkość na okrążeniu, dystans okrążenia, wysokość na jakiej się znajdujemy i wszystko, co znajdziemy w standardowym liczniku. Czy to koniec? Nie! Lecimy dalej. Jeśli dokupimy dodatkowe akcesoria, to zobaczymy kadencję, średnią kadencję, kadencję na okrążeniu, puls serca, zużycie kalorii (choć to jest wyliczane nawet bez pulsu), pomiar mocy w Watach,z dokładnym rozkładem procentowym na lewą i prawą nogę, również chwilową, podawaną co 10 sekund. Czy już wszystko? Oczywiście nie. Jak w niemal każdym urządzeniu GPS, możemy zapisać naszą trasę i przenieść na dowolną Aplikację. To działa również w drugą stronę i Mini GPS może nas poprowadzić do celu dokładnie wytyczona trasą. Tyle na początek.
Jak sama nazwa sugeruje, urządzenie jest malutkie i bardzo lekkie. Wymiary typowego licznika rowerowego w wadze piórkowej wynoszącej 29 g. Czarno biały ekran o wymiarach 26 x 22 mm może nie jest wielki, ale dzięki wysokiej rozdzielczości na pewno wystarczająco czytelny. Mini GPS obsługujemy za pomocą czterech przycisków po dwóch stronach urządzonka. Dobre wykonanie powoduję, że bez trudu damy sobie rade również w zimowych rękawiczkach. Przy tym są dobrze zabezpieczone przed wilgocią. Podobnie jak gniazdo do podłączenia kabla, znajdujące się u dołu. Urządzenie zasilane jest akumulatorem, który według producenta powinien działać 12 godzin. Jeśli włączymy podświetlenie, oczywiście jego czas działania skróci się i będzie zależał od jego intensywności. Tak, możemy ustawić sobie sami siłę podświetlenia w procentach. Gdyby nam miało braknąć mocy, trzeba mieć w pogotowiu Power Bank.
Czas zamontować urządzenie do roweru. System bardzo prosty: mocowanie na gumce, a właściwie na dwóch. Prosty patent, ale skuteczny i bezpieczny - urwie się jedna, druga zapobiegnie zgubieniu. A jak samo wkładanie licznika do uchwytu? Również proste, ale tak pomyślane, żeby zwykłym potrąceniem nie dało się go zgubić. Najpierw zdecydowanie dociskamy Mini GPS do kierownicy, a następnie obracamy. Samym obrotem nie damy radę go ściągnąć. Widać przy okazji dobrą jakość wykonania każdego szczegółu, choć to tylko plastik. Zapewniam jednak, że żeby tu coś uszkodzić, trzeba użyć ponadstandardowej siły. Nie oszczędzałem tegoż... ;)
Czas uruchomić urządzenie i dostosować do swoich preferencji. Mamy tu cały wachlarz możliwości, od parametrów roweru do ustawień osobistych. Możemy wprowadzić obwód koła, wagę roweru, typ i rodzaj sportu ( urządzono przewidziane jest nie tylko na rower), wiek, wagę, wzrost i płeć. Możemy też wybrać język, w jakim będziemy obsługiwać ów komputerek. Również sami konfigurujemy ekran - ilość linijek ( od 2 -4 ), ich układ, jednostki w jakich będą podawane miary (metry, cale, temperatura w jednostkach Celsiusza lub Fahrenheita ), oraz wspomnianą wcześniej siłę podświetlenia w procentach. Oczywiście ustawiamy też format czasu, strefy i czas letni. Jeśli chcemy bardziej precyzyjnych danych z naszych treningów, możemy urządzenie skonfigurować z czujnikiem tętna, kadencji, miernikiem mocy, a nawet zmiany biegów Di2.
Kiedy wreszcie przebrniemy przez wszystkie ustawienia i konfigurację, doładujemy akumulator do fulla, możemy włączyć zapis i ruszać w trasę. Wspomnę tutaj, że urządzonko korzysta nie tylko z satelitów GPS, ale też Glonass, dzięki czemu zapis powinien być bardziej precyzyjny. Po załączeniu szybko łapie sygnał, praktycznie w kilka sekund. Rzadko trwa to dłużej, nawet w zamkniętym pomieszczeniu. No chyba, że znajdujemy się w kotlinie górskiej. Wtedy może potrwać to nieco dłużej, nawet minutę.
Sygnał znaleziony, więc wystarczy wcisnąć dolny przycisk po prawej stronie z napisem "LAP" i w drogę! Ustawiłem ekran na 4 linijki, bo chciałem śledzić jak najwięcej danych i przy okazji przekonać się, czy aby będą one wystarczająco czytelne podczas jazdy. No i jak? Jest dobrze! Nie mam najmniejszego problemu z odczytywaniem cyfr z ekranu. Podobnie jak z obsługą przycisków podczas jazdy. Ponieważ od razu wybrałem się w dłuższą trasę, sprawdziłem realną wytrzymałość akumulatora. Producent nie kłamał: bateria wytrzymała 12 godzin i 35 minut. Celowo nie zabrałem Power Banku, aby zobaczyć kiedy wyczerpie się akumulator i czy będzie jakieś ostrzeżenie. Pierwszy sygnał, że za chwile pójdzie "spać" pokazał się po 10 godz. jazdy. Co ciekawe, na chwilę ekran nie pokazywał niczego, po czym powrócił do ustawionej konfiguracji wyświetlacza. Później jeszcze kilka razy ostrzegał o przechodzeniu w stan spoczynku, aż w końcu zgasł. Trasa została zapisana dokładnie do tego momentu. Komputerek automatycznie zapamiętuje trasę, po czym się wyłącza. Zabrakło niewiele, aby zamknąć pętlę... ;)
Po powrocie do domciu, pozostaje ściągnąć zapis na kompa i dalej na wybraną aplikację. Możemy też założyć konto na stronie Lezyne i tam wrzucać wszystkie swoje treningi. Sama aplikacja producenta może od razu przenieść nasz zapis np. na Starvę. Możemy też za jej pomocą udostępniać nasze wyczyny na Twittera czy Facebooka. Przy okazji, kiedy podłączamy Mini GPS do komputera, nie tylko ściągniemy plik, ale też urządzonko automatycznie się ładuje. Zazwyczaj trwa to nie dłużej jak godzinę. Dzięki temu od dłuższego czasu nie użyłem zwykłej ładowarki... ;)
Lezyne Mini GPS nie tylko zapisuję trasę, ale też może nas prowadzić. W tym celu należy ściągnąć aplikację na Smartfona "Lezyne GPS Ally App v2", a następnie sparować telefon z GPS-em. Ścieżkę wyznaczymy sobie na Smartfonie, zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Czyli nie musi to być najkrótsza droga do celu, ale taka, jak nam pasuję. Kiedy już ją ustalimy, wystarczy wgrać na urządzonko Lezyne i ruszać przed siebie! Niestety niewielki ekran ma swoje ograniczenia. Jest czytelny, ale prowadzenie wygląda na zasadzie cienkiej linii, na której widać naszą pozycję. Może też nas prowadzić na zasadzie pokazywania strzałek i odległości do najbliższego skrętu. Powinno wystarczyć, choć czasem wymaga wzmożonej uwagi. Tutaj wspomnę jeszcze, że do nawigacji możemy wykorzystać też jeden z wcześniejszych zapisów.
Dużo uwagi poświęciłem zapisowi i prowadzeniu, ale jeszcze należy wspomnieć o pamięci. Pojemność jest spora jak na potrzeby normalnego użytkownika, tj. 30 MB. Tymczasem najdłuższa trasa, jaką pokonałem z tym urządzeniem, zajęła 294 KB (blisko 12 godz. jazdy i 228 km). Mówiąc bardziej po ludzku - możemy zapisać do 100 godzin jazdy. Zatem nie musimy mieć przy sobie żadnej przenośnej pamięci.
Wspomnę jeszcze, że urządzenie może nas informować o przychodzących SMS-ach, czy połączeniach telefonicznych. Możemy je też wykorzystać do innych dyscyplin sportowych, jak np. wędrówek pieszych. Niektóre modele oferowane są nawet z paskiem na rękę, dzięki czemu Mini GPS przekształca się w zegarek. Choć producent nie poszedł tak daleko, ja wykorzystuję je do zapisu moich wypraw... narciarskich. Przedtem używałem Smartfona, ale to urządzonko jest dokładniejsze i lepiej łapie sygnał. "Odciążony" telefon to spora zaleta, zwłaszcza podczas długich wypraw skitourowych na odludziu.
Lezyne Mini GPS wywarł na mnie spore wrażenie. Trudno uwierzyć, że w tak mały sprzęcie upchnięto właściwie wszystko co jest potrzebne w profesjonalnym komputerku rowerowym. Zdecydowanie może on służyć jako pełnowartościowy GPS, choć pewne ograniczenia posiada - wielkość ekranu, brak kolorowego wyświetlacza, sposób prowadzenia. Gdybym miał go używać wyłącznie do nawigowania, wolałbym większy i kolorowy ekran, zwłaszcza na dłuższe trasy. W innym przypadku, do zapisu trasy i śledzenia podstawowych danych podczas jazdy, jest zupełnie wystarczające. Pozytywne wrażenia dopełnia dobra jakość wykonania, ale z tego firma Lezyne jest znana. Cena też nie powinna zbytnio wydrenować portfela: 499,90 zł.
Dystrybutorem marki Lezyne jest firma AMP Polska