Od kilku lat, gravel to mój podstawowy rower. Dla moich potrzeb jest idealny. Jednakowoż jeden element wyposażenia, zawsze wymagał większej uwagi, troski, zadbania - mechaniczne tarczowe hamulce. Czy hydrauliczne hamulce Giant Conduct, będą lekiem na całe zło? Zobaczymy ...
Artur Drzymkowski
Słowo wstępu
Hamulce Conduct wzbudziły moje zainteresowanie na prezentacji kolekcji Gianta na 2018 rok. Na pierwszy rzut oka, to dość solidna konstrukcja. Szczególnie masywne wrażenie stwarza element główny, który w dalszej części będę zwał zbiornikiem. :) Już na starcie można, w ciemno wręcz, określić podstawową ich zaletę, czyli możliwość upgrade roweru z tarczowych mechaników do hydraulików, bez zbytniego naciągania domowej dyscypliny budżetowej. Dodatkowo w moim szczególnym przypadku, świetne mechaniki Tektro Spyre, w gravelu użytkowanym cało-rocznie, odmawiały współpracy na mrozie, gdyż linka w pancerzu najzwyczajniej – zamarzała.
Z pudełka
Giant Conduct współpracują ze wszystkimi dźwigniami hamulcowymi SRAM oraz Shimano STI (oprócz modeli R9100 i R8000). Można je zamontować tylko do kierownic o średnicy 31,8 mm oraz mostków serii Contact SL i Contact. Dostępne są mocowania zacisków post mount lub flat mount, oraz tarczami o średnicach 160 mm i 140 mm. Cenowo natomiast, kształtuje się to wszystko na poziomie 599 pln za pełen komplet.
Testowy zestaw występuje w specyfikacji: post mount i bez tarcz hamulcowych, na wadze wyciskając godne 603 g. Dla porównania zaciski mechanicznych Spyre, ważą 306 g. Tak, więc w kwestii odchudzania roweru mamy wynik na minusie.
Lecz zanim wszyscy maniacy lekkości, zakończą lekturę w tym miejscu, szybko nadmieniam iż wzmiankowany testowy rower, to stalowy Octane 1 Kode, który w prezentowanym na zdjęciach wariancie, waży 13 kg. O wadze testera (a nadwadze raczej …) nie napiszę litościwie nic. Choć dla warunków w jakich testuje się hamulce rowerowe, wartości te mają kapitalne znaczenie.
Montaż
Pobieżna lektura, ogląd elementów i ogólne wyobrażenie, co do finalnego efektu, przez długi czas skłaniały mnie do samodzielnego montażu. Pierwszym wyzwaniem, (bo oczywiście nie problemem ;) ) był mostek. Pierwszy, już na oko miał inne rozstawy śrub mocujących. Drugi, zmylił oko, i rozbieżności w okolicach milimetra, brutalnie wykazał dopiero na stojaku, już po demontażu starych mechaników i dokręceniu nowych zacisków w z przewodami. Nastąpiła niniejszym przerwa techniczna, w celu pozyskania oryginalnego mostka Giant Contact. Kilkadziesiąt tysiącu obrotów korbą później (zrealizowanych na innych rowerach oczywiście), wracam do śrubkowania. Nowy mostek w idealnej zgodzie z głównym elementem Conductów, ujmuje kierownicę.
Teraz według dość dobrej instrukcji dostarczonej przez producenta, następuje czynność instalacji linek hamulcowych oraz pancerzy. Uczulam żeby na tym etapie, uzbroić się w cierpliwość i wzbić się na wyżyny precyzji. Lub dokupić wystarczającą ilość linek i pancerza na zapas. ;) Pancerz linki musi mieć właściwą długość, aby dokładnie przylegać do kierownicy, dobrze ułożyć się pod owijką i oczywiście nie ruszać przy naciskaniu klamką hamulca.
Dobrze idziemy dalej. Czas na finał, czyli podłączenie przewodów hamulcowych do zbiornika. Skrupulatna do tego punktu instrukcja, pomija ten wstydliwy moment zabawy z płynami, skracaniem przewodów czy odpowietrzaniem. I ja w tym momencie poczułem się pokonany, zwróciłem się więc o pomoc do kogoś bardziej doświadczonego – czyli autoryzowanego serwisu marki Giant ...
Ostatecznie zakładany efekt końcowy, w postaci roweru typu gravel, wyposażonego w tarczowe hamulce hydrauliczne, zostaje osiągnięty! Sukces – możemy przejść do meritum, czyli …
Jazda
Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów testowych jazd, w warunkach wyjątkowo suchych, słonecznych, choć zróżnicowanych temperaturowo, wykazały iż: hamulce Conduct działają płynnie i przy małej sile nacisku na klamki, blokują koła. Uciąg i co za tym idzie, skok klamki jest nieduży. Modulacja zadowalająca i zapewne po dotarciu będzie jeszcze lepsza. Siła hamowania jest potężna, co w praktyce uchroniło przed rozjechaniem, pakistańskiego, rowerowego dostawcę "Uber" jedzenia. Wzmiankowany (i niedoświetlony na dodatek), na rozwidleniu DDRa, postanowił nagle zmienić kierunek jazdy na kolizyjny z testowy zestawem rower-rowerzysta. Refleks, zasada ograniczonego zaufania i przede wszystkim moc Conductów, spowodowały że żaden z wiktuałów z zielonego boxa nie ucierpiał.
Krok naprzód
Rower, do którego trafiły testowe Giant Conduct, ma ambicje bycia bikepackingowym. Powodowany pewnymi podejrzeniami, postanowiłem sprawdzić czy nowy element wyposażenia, będzie miał jakiś wpływ w takim zastosowaniu. I niestety podejrzenia się okazały niebezpodstawnymi. Packman od Triglav Bikepacking, czyli uprząż na worek mocowana na kierownicy, wchodzi w kolizję z linkami wystającymi ze zbiornika, które potrzebują pewnej, nieznacznej swobody ruchu. Zastosowanie jakiś dystansujących obejm czy wkładek, mogłoby sytuację uratować.
Niestety, większym problemem są przewody hamulcowe, które wychodząc prostopadle ze zbiornika, były by narażone na nacisk całego bagażu, wpiętego w Packmana.
Natenczas klarują się dwa scenariusze. Pierwszy, ratujący status quo uprzęży, zakłada wykonanie pewnego rodzaju rusztowania z prętów lub rurek, które zanotowane do kierownicy, służyłoby jako oparcie dla bagażu. Druga droga jest bardziej radykalna. I polegała by na rezygnacji z podwieszania na rzecz bagażnika/platformy w stylu Nitto NF22 700c Front Rack. Do czasu pierwszej, planowanej wycieczki w stylu bikepackingowym mam trochę ponad miesiąc... "Kruca bomba, mało casu" ;)
I to na razie tyle ...
Tak więc na początek to tyle. Za kilka miesięcy zapowiadam podsumowanie i jak najbardziej subiektywny werdykt. W razie pytań/sugestii/pomysłów, proszę byście się nie wahali komentować :)