Fenomenu Mondrakera pojąć zupełnie nie mogłem, ale jego szerzenie zaczęło mnie niepokoić, szczególnie wśród kolegów-towarzyszy z redakcji. Pojawiła się okazja przejrzeć teczkę TW Podiuma, czemu więc z niej nie skorzystać?
Tadeusz Pietrzak
A początek temu dal Nabiał, kiedy wyskoczył ni z gruchy ni z pietruchy ze swoim kosmicznym framesetem około rok temu. Zachwycał się byczym wyglądem, przystającym do hiszpańskich korzeni, ale jego temperament zupełnie mnie nie porwał, przyznaję. Ku mojemu zdziwieniu nie minął sezon, a tu Wapid padł ofiarą wątpliwego uroku sztywnego (jak się w teście okazało baaardzo sztywnego) Podiuma.
Mnie do testu trafił się tegoroczny model z drobnymi modyfikacjami w specyfikacji wymyślonej przez dystrybutora 7anna. Krótko mówiąc wsadzili wszystko, czym handlują. Z jednej strony fajnie było objechać nowinki, z drugiej regulowana sztyca w takim ścigancie to niebywały absurd. Nie zmienia to faktu, że test ma być ramy. Reszta to tło...no może za wyjątkiem kół, kolejnego wcielenia Cobaltów. Systemowe koła Crank Brothers są nie tylko lekkie i wyglądają dziarsko, lecz przede wszystkim sztywne, co pokochają wszyscy ścigacze. O obłędnym dźwięku bębenka nie trzeba wspominać...
Odnośnie nadmienionych aktualizacji – sprowadzają się one do zintegrowanego wspornika kierownicy, który to ma tę samą konstrukcję, ale mniejszy wznios, wyrażony dokładnie wartością -17*. Jest to dobre posunięcie, bo kokpit i tak wcale jakoś wysoko się nie znajduje. Reszta podobno bez zmian. Oznacza to kreaturę przywołującą z miejsca na myśl dzwonnika z Notre Dame, albo innego garbatego brzydala. Innymi słowy mnie zupełnie się nie podoba, ale jest jakiś. A to już atut. Z pewnością wielu się spodoba jego nietuzinkowość, wręcz kosmiczny wygląd. Przekroje rur, szczególnie przedniego trójkąta, robią ogromne wrażenie. Dodatkowo wszystkie poza podsiodłówką, z niemal oczywistych względów, są prostokątne.
Jakość wykonania wszelkich detali – prima sort. Tytanowa blaszka chroniąca ramę przed spadającym łańcuchem, amortyzująca uderzenia kamieni szeroka naklejka pod dolną rurą, estetycznie wpuszczone w ramę przewody. Brakuje tylko firmowego protektora na linię łańcucha. Fajnie pokazana struktura włókna węglowego. Chwała za to, że Mondraker nie pokusił się o tak często stosowaną, kojarzącą mi się z tanim badziewiem, drobną „karbonową kratkę”. Mięsista mufa BB30, sztywne osie i nadmienione gabaryty poszczególnych profili sugerują, że będzie twardo.
Geometria zapowiada przyjemną, wyścigową jazdę. Horyzontalnie przyzwoicie długo, ale bez ekstremów, krótki, ale nie do przesady ogon i nisko osadzona korba – tak lubię. Uwagę zwraca wysoko poprowadzona górna rura. Gdyby tak szła po bożemu, znaczy się bardziej "kompaktowo", może i straciłaby się wyjątkowość, ale obawa o klejnoty byłaby mniejsza. Testowana sztuka jest w rozmiarze M, mój wzrost to 177 cm.
Pierwsze naciśnięcie na pedały i rower wyrywa do przodu. Co prawda jestem do tego przyzwyczajony, bo mój XTC to również kawał ramy, ale niezwykle rzadko udaje się dosiąść coś, co mogłoby się z nim równać. Kolejne kilometry sprawiają, że owy atut przemienia się w wadę, serio. Ja wiem. Nie jedną wiosnę widziałem, nie jedną zimę przetrwałem, to już raczej nie dla mnie. Siwy włos wymaga komfortu, który najczęściej daje karbon. Tymczasem tutaj otrzymujemy ortodoksyjną żyletę, która bezlitośnie tnie zakręty. Oj tak. Zakręty to Podium lubi, a ja wraz z nim je polubiłem jakoś bardziej.
Z górki idzie bardzo fajnie, choć mistrzem stabilności raczej bym go nie nazwał. Przy większych wertepach potrafi pokazać swoją nerwowość. Tyczy się to przede wszystkim tylnego koła. Dobrze o tyle, że precyzja prowadzenia pozwala na omijanie przeszkód. Parę razy patyk, czy drobny kamyszek brzdęknął o dolną rurę. Efekt akustyczny jest taki, jakby wieścił koniec ramy. Normalnie strach w oczach, gdy się zatrzymujesz i zaglądasz pod ramę, szukając dziury. Na szczęście w całym. Ani śladu na lakierze. Uff.
Podjazdy z jednej strony dobitnie pokazują to, o czym już nadmieniałem – sztywność ramy. Ale jakoś mimo skierowanego bardziej w dół mostka, znaczne nachylenia wymagają jednak pochylenia się nad przednim kołem. Jest dobrze, ale nie tak świetnie, jak to np. zapewniali co poniektórzy użytkownicy.
Co więcej mogę napisać? Rama po dłuższej zadumie jednak ma swój urok, mimo to niestety okazała się zupełnie nie dla mnie. Reprezentuje zbyt skrajne podejście nastawione na bezkompromisowe ściganie i w tym sprawdzi się bardzo dobrze. Natomiast dla wygodnickich połykaczy kilometrów zupełnie nie polecam, bo szybko idzie zrazić się do dłuższych tras. Kiedyś jeszcze była wersja aluminiowa, podobno bardziej przyjazna tyłkowi i nadgarstkom. Ostatecznie, nie wiem, czy wiecie, można wsadzić standardowy mostek o większym wzniosie, bądź dosztukować zeszłoroczny.
Bez dwóch zdań jest wykonana na najwyższym światowym poziomie, posiada dożywotnią gwarancję, a jej cena w porównaniu do topowych konstrukcji wiodących producentów jest wręcz śmieszna. Jeśli tylko odpowiada skrajnie ukierunkowanym oczekiwaniom estetyczno-użytkowym – polecam.