SAM_1713

Jak mam napisać coś o rowerze, kiedy ja się nie wiele na rowerach znam? Chłopaki tu jadą z trygonometrią trójkątów kątów, trapezów i inne trudne do pojęcia terminy a ja patrzę i widzę rower. Wsiadam i jadę. Jak mam napisać test Fate’a? Roweru, obok którego klasy wcześniej blisko nawet nie stałam? Ale obiecałam, więc coś napisać muszę. No to jedziemy.


Dorota Rajska

 Nie codziennie dostaję do jazdy nowy rower, wyjęty prosto z pudełka, więc sam fakt błyszczącego w słońcu sprzętu wywołuje u mnie lekki dreszczyk emocji. Uspokajam się, przecież jestem dorosłą, poważną kobietą i staram się analizować rzeczywistość na chłodno. Na pierwszy rzut oka rower jest dość niepozorny. Wręcz powiedziałabym, że niczym szczególnym się nie wyróżnia. I dobrze, może trudniej będzie go stracić. Nie podoba mi się wzmocnienie przy rurze podsiodłowej. Nie podoba mi się jak płaty karbonu prześwitują w słońcu. Szkoda, że dostałam wersję z czerwonymi wstawkami, a nie niebieskimi. Wolę niebieskie.

SAM_1703-001

Kiedy już przekonałam siebie, że to tylko rower, zaczęłam przyglądać mu się baczniej. Nie jestem estetką, niestety. Zdecydowanie bardziej cenię sobie funkcjonalność niż wygląd i wiele szczegółów mi umyka, kiedy po raz pierwszy na coś patrzę. Zauważyłam, że Fate jest złożony na SRAMie, buja się na Rebie, która nawet nie ma manetki oraz, że z przodu są dwie tarcze. Niestety, to by było na tyle z pierwszych wrażeń.

Wreszcie się napatrzyłam. Nadszedł czas, aby zabrać rower i dać ludziom wrócić do pracy. Zostałam poinstruowana, żeby na niego wsiąść i wtedy rzeczywistość się zmieniła. Nie wiem ile to trwało, ale ktoś powiedział “właściwa kobieta na właściwym rowerze”. Tak też się poczułam, że nagle znów wszystko gra.

Kiedy już naprawdę trzeba było jechać, ogłosiłam wszem i wobec, że osobiście postawię Fate’a na dachu. Tu była pierwsza poważna niespodzianka. Moje torby z zakupami ważą więcej. Potem wielokrotnie powtarzałam, że nosić ten rower to prawdziwa przyjemność. Ponieważ większą przyjemność jednak czerpię z jazdy niż noszenia roweru, wiele on się nie nastał. Trudno usiedzieć w domu gdy za oknem piękna pogoda. Poszłam więc pojeździć.

Pojechałam z nastawieniem ciekawego sceptycyzmu, coś na zasadzie “ciekawe czy jest wart swojej ceny...”.

Najpierw na chwilkę, do pobliskiego lasu gdzie sprawdzałam, słynną “nie-skrętność” dwudziestek dziewiątek. Uznałam, że chyba za wolno jeżdżę, bo na każdym zakręcie udało mi się wyrobić. Zjechałam więc ze ścieżki i wjechałam prosto w las. Dosłownie. Luźne liście i patyki plątały się wszędzie ale kontrola jaką miałam na rowerze była doskonała. Fate przy bardzo małych prędkościach snuł pewnie i stabilnie a ja byłam coraz bardziej zdziwiona przez co potrafię przejechać.

SAM_1739

Ekstremalnych warunków w warszawskich lasach niestety brakuje, toteż miałam czas kontemplować przyrodę i... sprzęt. Najpierw kokpit. Zachwyciła mnie jego prostota i ergonomia. Przede wszystkim triggery SRAM X7. Byłam wniebowzięta. Prędkość z jaką zmieniają biegi jest niesamowita. Nieco gorzej z precyzją, o czym później. Wątpliwości budzi jednak ilość plastikowych elementów, które mogą wpłynąć na ich trwałość i jakość działania w przyszłości. Nie ma wskaźnika aktualnego biegu, co bynajmniej nie znaczy, że go brakuje. Na początku nie mogłam się przyzwyczaić, że sprzęt nie mówi mi czy dobrze jadę i co chwila zerkałam na kasetę gdzie jest łańcuch. Szybko jednak przestałam i o to chyba chodziło producentowi. Przerzutki 2x10 z założenia mają umożliwić wszystkie kombinacje przełożeń, więc nie trzeba się martwić “na jakim biegu jedziemy” tylko kręcić.

SAM_1736

Kręcąc, pomyślałam, żeby sprawdzić, czy duże koło rzeczywiście lepiej pokonuje przeszkody. Pojechałam więc na pobliskie kocie łby. Tak drogie panie, twenty-niner rzeczywiście lepiej pokonuje przeszkody, a 80-milimetrowa Reba którą wybrał producent w zupełności wystarcza na pochłonięcie co tylko się pod koło nawinie. Z resztą, co tu się dużo rozpisywać. Reba to Reba. Klasa sama w sobie i w tym przypadku również mnie nie zawiodła. Na początku trochę się obawiałam czy taki skok wystarczy. Szybko jednak przekonałam się, że absolutnie, gdyż nawet po zablokowaniu amora rower jechał całkiem płynnie. Jak się później dowiedziałam 80mm skoku nie jest bynajmniej ze względów ekonomicznych - chyba, że oszczędzamy gramy. Taki amortyzator pozwala na niską pozycję w celu zwiększenia kontroli i waży mniej. Ponadto, na podjazdach nie było efektu pompowania. Rower nie zapadał się nawet przy odblokowanym amortyzatorze. Generalnie, zalety Reby mogę określić jako “brak wad”. Trudno ocenić dobrze działający sprzęt. Z perspektywy czasu, mogę jedynie powiedzieć, że gdy przesiadłam się na inny amortyzator, dostrzegłam, jak działał Rock Shox, a jak nie działa tamten.

Następnie, zauważyłam, że brak manetki blokady skoku amortyzatora nie jest wcale wadą. Powiedziałabym, że dla mnie jest wręcz zaletą - nie zajmuje miejsca i nie zaburza symetrii. Blokada na goleni jest na wyciągnięcie ręki i w razie potrzeby nie ma najmniejszego problemu, żeby skok zablokować albo zwolnić.

Najmilej jednak wspominam klamki hamulców. Elixiry 5 SL są bardzo ładne. Szczególnie podobały mi się długie tuleje, z których wychodziły przewody hamulcowe. Natomiast wygląd to nie wszystko. Niestandardowe Elixiry są bardzo przyjemne w użytkowaniu, gdyż nie blokują się przy pierwszym naciśnięciu klamki. Hamują pewnie, ale nie gwałtownie. Mi osobiście bardzo pasuje taki tryb pracy i jestem pewna, że inne panie też to docenią.

_4020423-001_4020421

_4020420

Szeroka kierownica zakończona jest gripami Specialized XC Lock On. Prosty, ładny design, doskonale pasuje do idealnie płaskiej kiery, również spod kuźni Speca. A pod stylowym sterem kręci się wieeelkie koło.

_4020444

Na oponach znam się niewiele, ale wiem, że mają szczególnie znaczenie w tym, jak rower jeździ. W przypadku Specialized Fate ten element umknął mojej uwadze...pewnie dlatego, że nic mi nie przeszkadzało. Czasami trudno zauważyć coś, co nie przeszkadza.
A tak na poważnie...O Specialized Renegade 29x1,95” jest mnóstwo opinii w Internecie, tam też znajdziecie całą specyfikację techniczną. Ja powiem tylko, że są lekkie, szybkie i przyczepne. Podobno też umożliwiają konwersję na system bezdętkowy (opatentowany system 2-Bliss) chociaż ja testowałam wersję dętkową (o czym się przekonałam przy pierwszym kapciu). Nie będę się szczególnie rozpisywać na ich temat, ale kilkoma osobistymi doświadczeniami się jednak podzielę. Używałam opon na asfalcie, w lasach, piachu, błocie, na liściach i korzeniach. Oprócz błota i wieeelkich kałuż wszystko było suche. Opony nie zawiodły mnie ani razu. Prawie żadne opory toczenia na gładziutkim asfalcie, doskonała trakcja w lesie, na podjazdach, zjazdach. Nic dodać nic ująć. Zadziwiająco, jak na tak mały bieżnik pokonywały piach i błoto. Z pewnością ogromną zaletą tu jest 29” calowe koło, ale to tylko dowodzi doskonały wybór producenta. Wiedział na co może sobie pozwolić oszczędzając na wadze. Renegaty ważą jedynie 530 g. Nie przeczytałam całego Internetu, ale szukałam i lżejszych, nie-papierowych nie znalazłam.

_4020440

O kołach Roval 29 nie powiem wiele więcej niż o oponach. Testowałam sumiennie. Waliłam w krawężniki i korzenie. Obręcze są całe, więc chyba nie źle, a piasty brandowane przez Specialized obracają się z lekkością i wydają się być równie mocne. Jedynie głośna praca tylnej osi dla niektórych może być irytująca. Mi akurat bardzo odpowiada - słyszę, że jadę. W mieście ta część robi za dzwonek.

_4020437_4020429

Takie znakomite koła same jednak nie jeżdżą i trzeba je czymś rozkręcić. Z pomocą przychodzi napęd SRAM X7/X9. Trochę się zawiodłam, bo oczekiwania miałam duże. O ile "kastomowym" dwu-blatowym korbom nie można nic zarzucić - są sztywne a małe koronki zapewniają sporo miejsca na przeszkody, to manetki niestety podczas wyścigu podniosły mi kilka razy ciśnienie. W panice wciskałam cyngiel, a łańcuch zgrzytał na zębach albo w ogóle nie wskoczył. Na szczęście, takich sytuacji nie było wiele i jeszcze mi się nie przytrafił wyścig, żeby przerzutki działały w stu procentach. Oczywiście, skoro test, to test. Zmieniałam biegi przy pełnym obciążeniu na podjazdach, zarówno z przodu jak i z tyłu i w zdecydowanej większości przypadków dały radę. 

Na usprawiedliwienie dodam, że był do drugi dzień po tym jak rower został wyjęty z pudełka i być może po prostu nie były jeszcze “dotarte” - takie ulubione słowo w niemal każdym serwisie rowerowym.

Chciałabym się natomiast odnieść do samej jazdy na 2x10. Wspaniałe doświadczenie, po którym nie chce się wracać do żadnej innej kombinacji. Na początku, w mieście trochę mnie ta koncepcja irytowała. Jestem przyzwyczajona, że biegi zmieniają się stopniowo. Każde przemieszczenie łańcucha zmienia trudność o mniej więcej 1 stopień. W tym przypadku jest inaczej. Kiedy z przodu przerzucałam z małej na dużą tarczę, czułam się jakby ktoś mi przyczepił ciężarki do pedałów. Musiałam wtedy skakać po kasecie aż wszystko się ułoży. Bez sensu. Dopiero w pofałdowanym terenie załapałam o co chodzi. Takie rozwiązanie doskonale się sprawdza, kiedy trzeba rozpędzić się przed stromym wzniesieniem. Jednym, krótkim ruchem manetki, zrzuca się łańcuch z przodu i natychmiast można zacząć mielić i wspiąć się aż na szczyt. Kiedy już na nim jesteśmy, jeden ruch manetką i młynek zamienia się pedał gazu - uciekamy. Działa doskonale.

SAM_1713
Tym samym zbliżamy się powoli do końca i najważniejszej części roweru. Siodełka. Tak, właśnie siodełka. Niewygodne siodełko na najlepszym rowerze świata będzie niczym zadra w @upie. Spec zamontował na Fate’cie ławeczkę Jett Comp Gel. Siodło nie najlżejsze (298 g), ale waga nie zawsze jest jedynym wyznacznikiem jakości. Jett, jak wszystkie siodła Specialized, jest zaprojektowane na podstawie wyników badań Body Geometry. To z kolei oznacza, że z punktu widzenia medycyny, jest ono zoptymalizowane dla kobiet. Co ciekawe, okazuje się, że siodełka damskie wcale nie muszą przypominać foteli. Jett ma zaledwie 143 mm szerokości, co ułatwia wystawianie pupy nad tylne koło na stromych zjazdach i wygodne ściganie.
_4020422-001
Skoro jest o wygodzie, to nie można pominąć geometrii ramy (dla zainteresowanych tabelka poniżej)

Seat Tube Length (Center to Top) 386mm 431.8mm 482.6mm
Seat Tube Length (Center to Center) 340mm 398mm 433mm
Top Tube Length (Horizontal) 545mm 575mm 600mm
Top Tube Length, Actual 548mm 565mm 585mm
Bottom Bracket Drop 64.5mm 64.5mm 64.5mm
Bottom Bracket Height 304mm 304mm 304mm
Chainstay Length 436mm 436mm 436mm
Seat Tube Angle 74.5° 73.5° 73.5°
Head Tube Angle 70.5° 71° 71°
Wheel Base 1049mm 1060mm 1072mm
Standover Height 715mm 745mm 765mm
Head Tube Length 90mm 90mm 100mm
Stack 592mm 605mm 615mm
Reach 394mm 410mm 433mm
Handlebar Width 660mm 660mm 660mm
Stem Length 60mm 75mm 90mm
Crank Length 165mm 170mm 175mm
Seatpost Length 350mm 350mm 400mm

Cały ten rower byłby nie wiele wart, gdyby był zwykłym, karbonowym hardtailem. On jest wyjątkowy dlatego, że jest zaprojektowany właśnie dla pań. My kobiety nie wiemy, co to jest wygodny rower, bo zwykle jeździmy na sprzęcie zaprojektowanym dla mężczyzn. A przynajmniej znaczna większość z nas. To trochę tak, jakbyśmy chodziły w męskich spodniach. Niby pasują, ale zawsze coś się źle ułoży.

Jakie zatem wyzwania stoją przed projektantami rowerów dla kobiet? Należy uwzględnić odwrotne proporcje długości nóg do tułowia w porównaniu do mężczyzn, niższą masę własną oraz co by nie mówić, mniejszego powera.
A jakie dla twenty-ninerów? Jedno z nich to kierownica na odpowiedniej wysokości. Drugim jest oczywiście skrętność.
Po Fate’cie ewidentnie da się wyczuć, że te aspekty zostały uwzględnione. Skrócona do minimum główka ramy i sportowe kąty 73/71 stopni, w połączeniu z odpowiednio krótką górną rurą oraz przesuniętym jarzmem nadają jeźdźczyni pochyloną i wyciągniętą sylwetkę. Tym samym rura podsiodłowa jest dostatecznie długa aby uwzględnić jakże różną budowę ciała. Podsiodłówka jest lekko wygięta, aby skrócić tylne widełki i stworzyć miejsce na koło, czyniąc tym samym rower bardziej skrętnym. Aby zrzucić z wagi bezcenne gramy, Spec zamiast grubaśnej 30,9 mm sztycy zamontował filigranową i lepiej amortyzującą rurkę 27,2mm.


_4020434_4020427

Do charakterystycznego kształtu Fate’a bez wątpienia należy doliczyć lejkowatą pancerną główkę ramy oraz wzmocnienie przy łączeniu przedniego trójkąta z tylnym. To, co mi się na początku tak nie podobało okazało się błogosławieństwem w użytkowaniu tego roweru. Spec ma duży prześwit, dzięki czemu wygodnie się na nim stoi, a dodatkowa rurka okazała się być doskonałym wspornikiem podczas odpoczywania siedząc na ramie. Dzięki niemu, zacisk sztycy nie wbija się w pupę i można wygodnie przeczekać czerwone światło... albo start sektora...

SAM_1742

Czy zapomniałam wspomnieć, że Fate ze swoim wielkim kołem jest doskonałym rowerem na dojazd do pracy? :) :) :)

_4020431

_4020425 (1)

Fate jest jednak nie tylko zwrotny i wygodny, ale też szybki. Bardzo szybki. Odpowiednią sztywność i sprężystość zapewnia opatentowana technologia FACT IS 8m, z której wykonana jest karbonowa rama. Dzięki temu rower sam na pewno nie pojedzie, ale miałam wrażenie, że każde mocniejsze depnięcie w pedał daje natychmiastowy rezultat: zero opóźnienia, zero mułowatości. Żyleta.
SAM_1741
Rama ma jeszcze dwie miłe cechy. Pierwsza, to ukryte wewnątrz przewody. Coś, co mi kompletnie umknęło do momentu w którym przesiadłam się na rower męża i od razu zahaczyłam o linkę od przerzutki. Druga, to tylne widełki. Przebrnęliśmy grupą przez potężne błoto. Koledzy patykami wygrzebywali resztki, które kompletnie unieruchomiły tylne koło. U mnie większego błota nie było. To miłe, zwłaszcza na zawodach, gdzie każda sekunda jest na wagę złota.

_4020433

Żeby nie przynudzać powoli zacznę kończyć i dodam coś od siebie. Jazda na tym rowerze była dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Jeśli miałabym je opisać jednym słowem, powiedziałabym “odkrywcza”. Odkryłam, jak wiele zależy od sprzętu na którym jeżdżę. Odkryłam, jak wiele “nie-dasiów” siedzi w mojej głowie. Nie da się zjechać, nie da się podjechać, nie da się przyśpieszyć... Da się.
Jazda Fate’em, to jak taniec z idealnym partnerem, tylko role są odwrócone. Prowadzisz, a sprzęt robi dokładnie czego od niego oczekujesz. Reaguje. Czułam, że panuję nad rowerem. Przeszkody pokonywałam stopniowo, bo było to dla mnie naturalne. Pokonanie jednej, zachęcało do pokonania kolejnej.
Największe wrażenie zrobił na mnie pierwszy podjazd. Zaczynałam z przekonaniem, że gdzieś w połowie drogi będę pchać, a wjechałam na samą górę. A potem jeszcze raz, i jeszcze raz...i wiele, wiele razy.

Spec projektuje damskie rowery górskie wedle hasła “Siła płynie z pewności”. To doskonały przekaz. Pewność sprzętu daje pewność siebie. Pewność siebie daje wyniki. A wyniki z kolei dają wiele, wiele radości.

SAM_1726

Podsumowując, Fate to wspaniały rower do kobiecego ścigania. Jadąc na nim chce się chcieć. Kiedy rozpoczynałam test, byłam przekonana, że to nie jest rower dla mnie, bo po co mi taki, i nigdy w życiu za tą cenę - katalogowo 10499 PLN. Teraz uważam, że jeśli tylko kogoś stać, żeby wyłożyć pieniądze na taki sprzęt, to warto, bo radość z jazdy - bezcenna

Taki Los Specialized nam sprawił.

 

Test roweru Specialized Fate Comp Carbon 29, rower Specialized