Z bogatej kolekcji Giant'a pod moje władanie trafił przedstawiciel czołówki ścieżkowców Trance 29er 1. Jak się sprawował oraz czy i jakich dostarczył mi doznań i emocji czytajcie poniżej.
Mateusz Szurek
PIERWSZE WRAŻENIA
Gdy kurier przywiózł karton z rowerem moja ekscytacja sięgała zenitu. Oderwałem poszczególne taśmy i ukazał się Giant Trance 29er 1. Jest to model na 2019 rok, jednak obecny w ofercie Gianta na 2020. Mój uśmiech był coraz większy, a gdy złożyłem sprzęt w całość, okazało się, że jest to rasowa trailówka w pięknym kolorze zachodzącego słońca..., a może to po prostu pomarańcz. Krótki mostek, lekko gięta kiera, opuszczana sztyca, to markery świetnej zabawy.
RAMA I KOMPONENTY
Rama Gianta wykonana została z aluminium Aluxx SL, czyli stopu 6061. Spawy zostały wykonane bardzo schludnie i budzą podziw fachowością rzemiosła. Zabrakło obróbki szlifierskiej, która jeszcze bardziej podkreśliłaby piękno ramy. Linki poprowadzono wewnątrz ramy, a inserty wchodzące i wychodzące są fachowo wykonane i stabilnie osadzone w ramie. Agresywny kąt główki ramy gwarantuje doskonałą manewrowość i zwinność, a stosunkowo duży kąt podsiodłowy sprawia, że rower będzie również przyzwoicie podjeżdżał. Krótki tylny trójkąt, to również zapowiedź szybkich i dynamicznych skrętów.
Najważniejszy i najbardziej istotny element tego roweru to sygnowane logiem Gianta karbonowe koła, oczywiście w jedynym słusznym rozmiarze 29". Jest to model na obręczy TRX 1 i piastach „made by DT Swiss". Dzięki takiemu sprytnemu zabiegowi, jaki wykonał Giant, rower świetnie przyspiesza, szybciej wytraca prędkość, dodatkowo czuć, że koła są piekielnie sztywne. Na ścieżkach dostajemy dodatkowo +10 punktów do oceny w oczach kolegów, bo ilu Riderów mijacie na węglowych rafkach, na co dzień? No właśnie... Prawie zero. Brawo Giant.
Napęd, to sprawdzony zestaw od Srama, czyli kompletna dwunastorzędowa grupa GX wsparta przez korbę Truvativ Descendent 6k. Na temat grupy Sram GX napisano już elaboraty, więc streszczając, działa to więcej niż dobrze. Od tak uniwersalnego sprzętu, w którym stawiamy na przygodę, rozrywkę i mocniej na latanie w dół niż w przeciwnym kierunku w zupełności taka szybkość i precyzja działania dogodzi nawet bardzo wymagającym. Rowery trailowe, to nie tylko czysta radość z jazdy w dzikich ostępach, ale bardzo często w naszych polskich warunkach sprzęty zabierane na singletracki i różnego rodzaju trasy enduro. I tutaj pojawia się mój pierwszy zarzut. Latanie po singlach to dynamika i adrenalina pod sufit, a wtedy liczy się bardzo szybkie operowanie dźwignią zmiany biegów. Trigger Srama nie spełnił moich wymagań, gdyż zrzucanie w dół kasety jest zbyt wolne. Moim skromnym zdaniem, dobrym pomysłem mogłoby być założenie Gripshifta, których cała gama jest w ofercie firmy Sram. Dla tych, co podzielają moje zdanie, zapewne zakup gripshifta GX'a nie będzie większym problemem. Uszczupli to nasz budżet o bagatela 150 zł. Oczywiście można postawić na jedną z elektronicznych grup, jednak tutaj trzeba się liczyć ze sporym wydatkiem, a w przypadku maszyny z tej półki cenowej to chyba po prostu byłby przerost formy nad treścią.
Elementem niezbędnym w tej klasie rowerów jest regulowana sztyca. W prezentowanej „sztuce" jest to produkcja własna Gianta i takie logo znajdziemy na dropperze. W rozmiarze L travel sztycy to 150 mm, czyli naprawdę zacnie. Pozwoli to nie jednemu „dryblasowi" na swobodne manewrowanie maszyną. Komponenty te sygnowane logiem Gianta cieszą się naprawdę dużą trwałością i dobrą opinią w rowerowym świecie.
Całość uzupełniają doskonale wrzynające się w tarczę hamulce SRAM Guide R. Obie tarcze po 180 mm średnicy zapewniają bardzo dobrą i w zupełności wystarczającą jakość hamowania. Byłem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczony funkcjonowaniem oraz modulacją hebli.
ZAWIESZENIE
Zawias to sprawdzony zestaw widelca Fox 34 Float Performance Elite o skoku 130 mm i dampera o tej samej zacnej nazwie jednak skoku 115 mm. Nie ma, co tu się rozwodzić nad działaniem tych podzespołów. Zawieszenie Foxa przyzwyczaiło nas do płynności działania i niezawodności. Nie inaczej jest w tym wypadku. W rowerze za kwotę kilkunastu tysięcy jest to chyba optymalny wybór. Sam damper dobrej jakości, to połowa sukcesu. Za drugą połowę odpowiada system zawieszenia Maestro..., coż...o tym za chwilę.
Dla porządku pełna specyfikacja:
- Rozmiary M, L, XL
- Rama Aluminium - Aluxx SL, system zawieszenia Maestro 115mm
- Widelec FOX 34 Float Performance Elite, skok 130mm, tłumik FIT4, Boost 15x110 QR, tapered
- Tylny amortyzator FOX Float Performance Elite, Trunnion Mount
- Kierownica GIANT Contact SL TR, 780x35mm, alu.
- Wspornik kierownicy GIANT Contact SL 35, alu.
- Wspornik siodła GIANT Contact Switch S 30.9mm; 100(S), 125(M), 150(L,XL)
- Siodło GIANT Contact SL (Neutral)
- Manetki SRAM GX Eagle, 1x12
- Przerzutka tylna SRAM GX Eagle
- Hamulce SRAM Guide R, tarcze 180/180, hydr.
- Dzwignie hamulca SRAM Guide R, tarcze 180/180, hydr.
- Kaseta / Wolnobieg SRAM XG-1275 Eagle, 10-50T, 12s.
- Łańcuch SRAM GX Eagle
- Mechanizm korbowy TRUVATIV Descendent 6k Eagle DUB Boost, 30T
- Srodek suportu SRAM GXP DUB, PressFit
- Obręcze GIANT TRX 1 29", wew. szer. 30mm, Hookless, DBL (Dynamic Balanced Lacing), kompozyt węglowy
- Piasty [P] GIANT by DT SWISS DT 360 15x110 [T] GIANT by DT SWISS DT 360, 12x148mm
- Szprychy SAPIM Laser TCS, 28/28
- Opony MAXXIS Minion DHF 29x2.3, 60TPI, 3C, EXO, TR/ MAXXIS DHR II 29x2.3, 60TPI, 3C, EXO, TR, Tubeless
WRAŻENIA Z JAZDY
Pierwsza zasadnicza kwestia to ustawienie roweru „pod siebie". Ustawiam klameczki, manetki, siodło itd. i zabieram się za pompowanie amorów. Przód pięknie, pompuję pod swoją wagę zgodnie z tabelą umieszczoną na goleni. Później będę spuszczał lub dopompowywał w zależności, co wyjdzie w trakcie jazdy. Z damperem już tak prosto i szybko nie jest. Jak wiemy każde zawieszenie jest inne i tutaj musimy na regulacje poświęcić nieco więcej czasu. Gdyby producenci rowerów w instrukcji do każdej swojej maszyny zamieszczaliby sugerowane wartości do jakiś powinniśmy nabić komorę powietrzną w zależności od naszej wagi, zapewne ułatwiłoby to zadanie mniej doświadczonym Riderom. Pamiętajcie jednak, że zawsze można podjechać do najbliższego serwisu rowerowego, gdzie powinniśmy uzyskać profesjonalne wsparcie. Prawidłowe ustawienie zawieszenia, to bardzo ważna czynność, gdyż wpływa na nasze bezpieczeństwo, ale także komfort i radość z jazdy, więc pamiętajcie, aby naprawdę przyłożyć się do tej czynności solidnie.
Rower przygotowany, więc postanowiłem potestować go na kilku miejscówkach. Odwiedziłem naturalne środowisko tego typu maszyny, czyli Trasy Enduro w Srebrnej Górze i owiane sławą, najbliżej Wrocławia single Suliwoods. Jeździłem Trancem również w opcji „przygodowej", a mianowicie postanowiłem szukać nowych, ciekawych tras w masywie Ślęży i Radunii. Jednak chciałem odpowiedzieć też na pytanie, czy ścieżkowiec znajdzie zastosowanie dla mieszczucha w dużym mieście? Czy znajdę zastosowanie dla sprzętu, który nie zawsze można zabrać do auta i śmignąć na przygotowane specjalnie trasy np. z powodu braku czasu itp.
Myśląc o trailowym rowerze, w wersji powiedzmy „budżetowej", choć 17 tyś. zł, to nie mała kwota, zestawienie aluminiowej ramy i karbonowych kół wydaje się być setupem dość niezwykłym i oryginalnym, a przy tym ekstrawaganckim. Producent deklaruje wagę 13,4 kg w rozmiarze M, co według mnie jest bardzo dobrym wynikiem jak dla roweru w segmencie trail. Moja „Elka" pokazała z akcesoriami niespełna 14 kg.
I w końcu jak to jeździ?? W terenie na podjazdach musiałem się przyzwyczaić do krótszej pozycji niż w mojej „maratonowej bestii". Reach wynoszący 462 mm, czyli odległość od środka suportu do główki ramy, mierzona w poziomie. Dzięki niedużej wartości, gdy stałem na pedałach podczas zjazdu Trance pozwalał się doskonale kontrolować i realnie wpływać na to, co dzieje się z przednim kołem. To bardzo ważne przy dynamicznych zjazdach, gdzie „walczymy z grawitacją", a docisk lub odciążenie przedniego koła może nam uratować życie. W rowerach ścieżkowych, gdzie pokonujemy wiele sekcji na stojąco, ten właśnie parametr uznałbym za najbardziej istotny w kwestii naszego odczucia z jazdy. Byłem wręcz zafascynowany funkcjonowaniem tylnego zawieszenia. Na kamienistych lub trawiastych podjazdach z licznymi kępami zawias lekko pracuje, co bardzo pozytywnie wpływa na komfort jazdy. Płynnie przelatuje przez wszystkie trudności terenu, aż dojeżdżam do początku trasy czarnej w Srebrnej Górze. Na mej twarzy pojawia się coraz większy uśmiech. Wjeżdżam na signla, lecę... zakręt... lewa, prawa... mijam drzewo „na żyletkę". Adrenalina „peakuje", banda jedna, druga, mały drop. Rower leci jak po nitce. Czuję sztywność boczną dzięki kompozytowym kołom. Hamulce działają ostro, ale przewidywalnie. Hamuje w ostatniej chwili i bez problemu wchodzę w bandę. Dojeżdżam do stromego zjazdu...,wciskam manetkę sztycy...raz...drugi.... naciskam na sztycę i nic. Okazało się, że z unoszeniem sztycy nie ma większych problemów jednak jej opuszczanie momentami zawodzi. Opuszczanie działa, jednak trzeba wcisnąć manetkę i użyć trochę siły, żeby nacisnąć na siodło. Najprawdopodobniej przypadłość roweru testowego, wymagająca przeserwisowania sztycy.
Rower w czasie zjazdów zachowuje się bardzo stabilnie i przewidywalnie. Koła na maszynowych łożyskach kręcą się niczym silniki odrzutowe produkcji Rolls-Royce'a w Boeingu 787 Dreamliner, nie pozostawiając wątpliwości, że Giant to bardzo mocny gracz, produkujący świetne toczydełka. Koła i rama to najdroższe elementy i warto o tym wspomnieć, gdyż przy upgradzie konstrukcji, skupimy się na napędzie lub dodatkach, które tak bardzo nie nadszarpną naszego budżetu. Lecąc w dół, kamienie korzenie, a nawet skoki nie są nam straszne. Sprzęt śmiało i bez żadnej nieśmiałości atakuje wszystkie przeszkody. Zawieszenie pracuje równo i jego responsywność jest bardzo przyjemnie wyczuwalna.
Podczas moich poszukiwań hardcorowych tras w masywie Ślęży i Radunii maszyna spisywała się świetnie. Jazda poza szlakiem, po nieutartych ścieżkach nie jest wielkim wyzwaniem dla roweru i ridera. Ograniczeniem jest tylko jego wyobraźnia i umiejętności. W pewnym momencie dojechałem do miejsca, gdzie byłem zmuszony zejść z roweru i nieść go pod górę. Dziarsko zarzuciłem go na plecy niczym przełajówkę i rozpocząłem wspinaczkę. Już po chwili okazało się, że blisko 14 kg na plecach pod górę nie jest taką „bułką z masłem" jak myślałem. Wybierając taką maszynę i jadąc eksplorować nieznane góry, na pewno trafimy na punkt, w którym rower będzie trzeba prowadzić lub nieść. Wtedy waga sprzętu sprawia, że uśmiech znika nam z twarzy, jednak tylko do momentu, gdy przełożymy nogę przez ramę i znów ruszymy w dół.
Kolejna nisza, w jakiej chciałem sprawdzić Trance'a, to jako rower zabawowy. W tę rolę wcielił się bez większych problemów. Radość przy karkołomnych zjazdach, dropach i trickach jest naprawdę wysoka i banan na twarzy jest bardzo szeroki. Tutaj jednak uwaga. Chwalone bardzo przez Gianta zawieszenie Maestro z nowym mocowaniem Trunnion na dojazdówkach po płaskich, utwardzonych drogach, nawet przy zablokowanym zawiasie wyczuwalnie się buja. Chciałem to potwierdzić w różnych warunkach i niestety, o ile w trudnym wyboistym terenie wpływa to świetnie na komfort i nie rzutuje na pedałowanie, tyle płaskie etapy, szutry i wszelkiego rodzaju dojazdy do tras, to już inna historia. Zablokowane zawieszenie kołysze i wręcz odczuwalne jest to, że waty wkładane w pedałowanie nie idą na napędzanie tylnego koła, a na bujanie zawieszenia.
PODSUMOWANIE
Giant Trance 29er 1 okazał się doskonałym towarzyszem przygód w każdym wydaniu. Od żądnego poznawania nowych tras ścieżkowca, prawie po maszynę enduro a skończywszy na zabawowym wariacie. W każdym środowisku spełni nasze wymagania dostarczając przy tym wiele radości.
Świetnie wykonana aluminiowa rama, pięknie położone spawy pokazują, że Giant włożył dużo pracy w jej wykonanie. Bardzo duże wrażenie zrobiły na mnie koła. Wysoka sztywność boczna i doskonałe łożyska zapewniają prowadzenie na wysokim poziomie. Minus za opornie działającą sztycę regulowaną i lekką nadwagę. Przy delikatnym upgradzie sprzętu można wyeliminować te dolegliwości. Przy kwocie prawie 17 tys. zł dostajemy bardzo dobrą maszynę, świetne prowadzenie i osprzęt wiodących marek. Z czystym sumieniem wyciągnąłbym taką kwotę z portfela, kupując dużo radości i świetnej zabawy.