Teamowe ciuchy rzecz święta i nie chodzi tu o to, że nie wypada śmigać, jak nas matka natura stworzyła, ale o to, iż customowe szaty to z wielu powodów bardzo ważny element rowerowej układanki. W sezonie 2011 złożyło się tak, że związaliśmy się z firmą Verge. Czy pożałowaliśmy?
Mateusz Nabiałczyk
Na samym początku warto wspomnieć o tym, że owa firma nie obsługuje skrajnych, jednoosobowych detalistów. Rozmowę można uznać za otwartą, gdy znajdziemy chociaż 5 nam podobnych. Innymi słowy 'szyjemy tylko dla drużyn'. Co prawda ogranicza to popyt, ale z drugiej strony pozwala obniżyć koszty, które jak wiadomo, maleją wraz ze skalą. No, ale to nie lekcja ekonomii.
Po ustaleniu składowych kompletu, czyli krótkiego setu, długich spodni, kurtki z windstoperem i bandanki, przyszła kolej na zaprojektowanie teoretycznego wzorca. Proces przebiegał sprawnie i efektywnie, czego najlepszym dowodem jest poniższy zrzut.
W międzyczasie krążyła wśród nas paka z pełną rozmiarówką. Wszystko po to, by uniknąć sytuacji, w której to okazuje się, że tabelka odbiega od rzeczywistości i w efekcie rozkapryszony Nabiał powie "ja w tym worku jeździć nie będę". Pewni idealnego dopasowania czekaliśmy na teamowe wdzianka. W niecierpliwości zastanawialiśmy się tylko, na ile komputerowy wzorzec odbiegać będzie od produktu finalnego. Jak się szybko okazało, pokrycie 100%, wszystkie dzieci z rogalem na mordkach. Znaczy się można z dumą manifestować swoją przynależność stadną.
Jakość produktów w pierwszym kontakcie nie pozostawiała wątpliwości, że mamy do czynienia ze światowej jakości produktami. Zero niedoróbek, garniturowe kroje i porządnej jakości materiały. Niestety jak zawsze do niewiadomych należało zaliczyć kompatybilność pampersów z dupami, a także trwałość szwów i materiałów.
Tak naprawdę to właśnie pielucha determinuje poziom zadowolenia użyszkodnika, dlatego po pierwszych eskapadach wszyscy jednogłośnie odetchnęliśmy z ulgą, gdy okazało się, że w najgorszym wypadku będzie dobrze.
Po roku maltretowania w unikalny dla każdego z nas sposób przyszedł czas na wyciągnięcie wszystkich brudów...
Spodenki krótkie - Świetne dopasowanie, większość z nas nie spotkała się wcześniej z tak wygodnymi pampersami. W porównaniu do powszechnych Biemme wygląda to tak, że pierwsze dolegliwości pojawiają się nie po 2, ale po 4-5h. Niektórym z nas udało się wysiedzieć ciągiem 20h i dupy nie poodpadały. Siateczkowe szelki nikomu sutów nie drażniły, gdy smigaliśmy bez potówek i wzorowo trzymały pieluchę w należytym miejscu. W zasadzie jedyną denerwującą nas rzeczą były dość długie nogawki zakończone ciasnymi ściągaczami. Na szczęście wraz z postępującym sezonem obwody nóg malały i pod koniec roku już mało kto stękał z tego powodu. Trwałość oceniamy bardzo wysoko, bo wszystkie komplety są niemal w stanie 'brend niu'...a sorry...jednemu delikwentowi udał się drobny tuning...niestety tak się kończy, jak wilka za mocno ciągnie do lasu...
No i chyba na żadnych gaciach nie ostał się nadrukowany zewnętrznie wzdłuż uda napis Verge, który najpierw popękał, a później zwinął się ładnie w rulonik i został gdzieś w pralce, albo na trasie.
Spodnie długie - Ten sam rewelacyjny pampers, równie przyjemne szelki, ale długa nogawka wykończona od spodu nazwijmy to fleecem, jeśli się mylę, to wybaczcie, nie jestem mistrzem tekstyliów. Niemniej owy meszek zapewnia przyzwoite grzanie i pozwala komfortowo śmigać w temperaturach 5-15*C, a przy okazji nie doświadczamy efektu foliowego worka, po którym spływa pot. Fajnie, że nogawki wykonano z kilku paneli, co poprawia komfort noszenia i nie krępuje ruchów. Jako, że odpowiadająch zastosowaniu warunków było w tym roku niewiele, to i zużycie wręcz nie sposób ocenić, ale niektórym kilkanaście użyć wystarczyło by pozbyć się już wspominanego nadruku Verge.
Krótki rękaw - bardzo dobry krój, który w całości przylega do ciała. Niektórzy z nas nieco narzekali na za małą długość, ale na statystycznym wszystko jest wporząsiu. Na pochwałę zasługuje wewnętrzna lamówka ze specjalnej gumy, która zapobiega przesuwaniu się koszulki na plecach.
Po sezonie wszystkie zamki sprawne, choć jak w każdym tego typu rozwiązaniu w miejscu przyszycia powstały lekkie wytarcia/zmechacenia, a na początku piętno odcisnęły wielokrotne za mocne szarpnięcia, gdy chcieliśmy odetchnąć pełną piersią.
Kurtka Windstopper - Typowa membrana wykończona cieplusim i równie milusim polarem na kołnierzu. Do tego przeszycia wentylacyjne na plecach i siateczka w okolicach pach. Doskonale chroni od wiatru i deszczu, ale w zasadzie to koniec zalet. Brak jakiejkolwiek tylnej kieszonki nie raz i nie dwa był przyczyna rzucania niecenzuralnych słów pod nosem, a podczas intensywniejszej jazdy robiła się typowa kiszonka. Może nie było to w stopniu odpowiadającym gumowej pelerynie przeciwdeszczowej, ale o komforcie podczas długotrwałego użytkowania raczej mówić nie można. Oczywiście można powiedzieć, że w zasadzie nie istnieją materiały zapewniające parametry, jakich wymagamy, a jeśli nawet, to kosztują krocie - owszem, ale wiemy, że dałoby się to zrobić lepiej bez wpływu na cenę. W rezultacie mamy produkt, którego zastosowanie ma największy sens, gdy wcześniejszą warstwą jest jakaś grzejąca dzianina o sporej chłonności, a dopiero pod to pierwsza warstwa. Reasumując dobre na zimę, wiosna i jesień drugoplanowo.
Bandana - Dość oryginalne rozwiązanie, które teoretycznie przemawia logicznymi argumentami, ale w praktyce okazuje się o wiele gorsze od klasycznego wiązania, które pozwala swobodnie regulować obwód. Dodatkowo podwójne przeszycie na czole okazuje się za mocno grzać w letnie dni.
Podsumowując, najważniejsze elementy, czyli zestaw letni, okazały się być strzałem w dziesiątkę i na chwilę obecną raczej trudno otrzymać więcej, szczególnie za taką cenę. Pozostałe ciuszki też nie zostały rzucone w kąt najniższej półki, ale po prostu nie do końca trafiły w nasze oczekiwania. Innymi słowy okazały się nazbyt ciepłe, by stosować je w głównej części sezonu. Tak, czy inaczej najlepszą rekomendacją niech będzie to, że w przyszłym roku bezwarunkowo zostajemy z Verge.
Tagi test spodenki, ciuchy rowerowe, odzież kolarska, verge elite, pampers, wygoda komfort, team29er, 29er 29 logo, recenzja, opinia,
Tagi odzież rowerowa, test odzieży kolarskiej, opinia, kurtka rowerowa, spodnie rowerowe, odzież kolarska, spodenki krótkie, jak ubrać się na rower, koszulki rowerowe, rękawiczki rowerowe, spodnie rowerowe, spodnie kolarskie, komplety odzieży na rower, ubrania na rower, bielizna termoaktywna na rower, skarpetki rowerowe, nogawki rowerowe, bluzy rowerowe, szorty rowerowe, sklep z odzieżą rowerową