"W pi*du zimno i wieje!", a to dopiero początek okresu jesienno-zimowego (a już w sumie bardziej zimowego), który do tej pory był dosyć łaskawy, czasami wręcz późno letni. Ale przyszedł w końcu ten weekend, gdzie niże i wyże postanowiły zrobić sobie hulankę nad Europą. Ta swojska zabawa dla nas rowerzystów to znak, że....
Michał Śmieszek
....najwyższy czas włączyć ogrzewanie, bo nie dość, że prognozy zapowiadały wiatr, to jeszcze temperatura miała nie przekroczyć 7 stopni w ciągu dnia, a pod wieczór zbliżyć się niebezpiecznie do granicy, gdzie woda zamienia się w lód. I tak też się stało. Na szczęście w szafie czekała na mnie spokojnie "mocno ocieplana kurtka rowerowa" Rogelli Freeze. Jak już pewnie zauważyliście, ten znany producent postanowił skorzystać z naszego doświadczenia, bo w końcu nasza ekipa wyznaje zasadę, że nie ma złej pogody na rower, są tylko co najwyżej złe ubrania. O strojach marki Rogelli, można napisać wiele, ale na pewno, że nie są złe, fatalne, kiepsko uszyte.
Autor: Chris Girard
Kurtka Rogelli Freeze nie jest tu wyjątkiem - to warto podkreślić na samym początku artykułu. Jednocześnie, o ile bez problemu i całkiem obiektywnie można ocenić jej wykonanie, to już ocena termoizolacji jest bardzo subiektywna, bo każdy z nas ma inną tolerancję na zimno. Tak, wiem - baaanaaał! Ale do rzeczy...
Model Freeze, holenderski producent odzieży klasyfikuje jako bluzę rowerową przeznaczoną do użytku w chłodne pory roku - w szczególności do jazdy w okresie przejściowym między jesienią i zimą. I tak jest w istocie - kurtka jest wykonana z tkaniny technicznej Dynashield 3000. Jest to materiał membranowy i jak łatwo się domyślić, cechuje się wodo i wiatroodpornością, przyzwoitymi parametrami termoizolacyjnymi oraz efektywnym odprowadzaniem wilgoci.
Rogelli Freeze ma generalnie typowy krój rowerowy - tzn. ma zdecydowanie wydłużony tył zakrywający nerki podczas jazdy, który dodatkowo wykończono pasem z silikonowym antypoślizgiem, oraz wydłużone rękawy zakończone elastycznym mankietem. Podobnie jak inne produkty na rynku, uszyto jest z kilku paneli. Panel w części piersiowej jest gładki, podczas gdy panele na brzuchu oraz na plecach mają fakturę typowej membrany wiatroszczelnej. Kurtka rozpinana jest na całej długości - zamek błyskawiczny ma na całej długości podkładkę, zaś przy szyi osłonę.
Z tyłu na plecach, producent umieścił dużą kieszeń, zapinaną na zamek. W środku kieszeń podzielono na trzy komory. To, co zwróciło moją uwagę, to sposób przeszycia tej kieszeni. Otóż nie jest przyszyta na całej długości do pleców, stanowi odrębną "strukturę". Ograniczenie ściegów z pewnością poprawia termoizolację jak również moim zdaniem obniża podatność na rozerwania w dłuższym okresie użytkowania. O ile samo wykonanie kieszeni jest zupełnie OK, to nie będę ukrywał, iż jej przydatność na co dzień jest dyskusyjna. Trzeba się trochę namęczyć, aby z niej korzystać. Niestety, odnoszę wrażenie, że jest domena bardzo wielu kurtek zimowych, gdzie kieszeń na plecach pełni rolę "zabezpieczenia na czarną godzinę", w przeciwieństwie do tradycyjnych, pojemnych i łatwo dostępnych kieszeni w trykotach kolarskich.
To co w pewien sposób wyróżnia tą kurtkę na tle typowych "softshelli" to luźny krój, który docenią przede wszystkim tężsi rowerzyści. Większa ilość miejsca pozwala na swobodniejszy ruch oraz na założenie dodatkowej odzieży pod spód. Taki luźniejszy fason przekłada się także na lepszą cyrkulację powietrza i oddychanie, choć należy dodać, że tu większe pole do popisu mają właściwości użytej tkaniny. Jeśli ktoś preferuje krój typu slim, to może warto poszukać innego modelu, choć jednocześnie daleki jestem od stwierdzenia, że w tej kurtce każda szczuplejsza osoba wygląda jak strach na wróble odziany w worek od kartofli. Pomaga w tym krój tylnego panelu, oraz względnie elastyczny materiał, który poprawnie dopasowuje się do sylwetki rowerzysty. Rowerzyści "regular fit" mogą spać spokojnie.
Niezaprzeczalnym atutem jest bogata rozmiarówka, która kończy się aż na 7XL i bynajmniej - nie jest to "azjatycki" fason. To o tyle istotna informacja, iż pomimo szerokiej oferty odzieży zimowej, osoby tęższe mają jednak wyraźnie "pod górę" - producenci dostrzegają przede wszystkim szczupłych kolarzy. A tu proszę...można? MOŻNA!
Rogelli Freeze dostępny jest w trzech wersjach kolorystycznych. Ja wybrałem opcję szaro-czarno-neonowo-żółtą, Do wyboru jest jeszcze szaro-czarno-czerowny i oraz wersja "pogrzebowa" - czarno-szara.
Rogelli Freeze w praktyce to zaawansowana "oddychająca" kurtka jesienno-zimowa, zapewniająca przyzwoitą cyrkulację powietrza oraz efektywne odprowadzanie wilgoci na zewnątrz. Równie przyzwoicie sprawdzają się w praktyce właściwości termoaktywne użytych materiałów - opóźniają istotnie wychłodzenie, gdy temperatura spada poniżej granicy komfortu oraz przegrzanie organizmu, gdy użytkownik postanowi istotnie zwiększyć wysiłek lub temperatura skoczy, poza subiektywne postrzeganą górną granicę komfortu.
No właśnie komfort termiczny...to oczywiście wyjątkowo subiektywne odczucie, choć mimo wszystko daje się jakoś tam uśrednić. Ja akurat należę raczej do osób, które choćby ze względu na tuszę są odporniejsze na zimno. Moim skromnym zdaniem Rogelli Freeze najlepiej spisuje się w zakresie +5 do -5. Totalne ekstremum to moim zdaniem +10 i -10. Zwłaszcza ten dodatni zakres należy potraktować poważnie, żeby nie ulec przegrzaniu i nie zacząć zrzucać z siebie ubrania. Miałem to okazję przetestować na początku listopada podczas 300km wycieczki. Przed rozpuszczeniem się w jesiennym słońcu uratował mnie wiatr oraz ostatecznie spadająca po południu temperatura.
Warto dodać, że ani razu nie założyłem pod tą kurtkę bielizny typowo zimowej a jedynie ulubioną potówkę Brubeck (tak, to jest kryptoreklama) lub nieco grubszą koszulkę termiczną z Decathlonu. Minusowy zakres temperatur można oczywiście zwiększyć zakładając pod spód odzież termoaktywną na zimowe chłody.
Przyzwoite właściwości termiczne to nie jedyna zaleta modelu Rogelli Freeze. Warto podkreślić także bardzo dobrą skuteczność neutralizacji zapachów. Pomimo intensywnego użytkowania w ostatnich tygodniach, tkanina nadal zachowuje przyjemny zapach. Okej....była prana co najmniej raz w międzyczasie ;)...o higienę należy dbać. Niemniej jednak są materiały, które znacznie słabiej neutralizują zapach potu.
Ostatnią dodaną wartością jest jak dotąd bardzo przyzwoita odporność tkaniny, szwów oraz suwaków na zużycie. Nie raz i nie dwa ślad wycieczki prowadził przez krzaki. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to jeszcze nie przesądza mojej oceny - cioranie kurtki to proces długotrwały. Tym niemniej ostatnie tygodnie nastrajają optymistycznie.
A cena? Producent winszuje sobie 355PLN. Z jednej strony to nie jest mała kwota, ale z drugiej jest to zupełnie normalna cena za produkt tej klasy, a wręcz atrakcyjna w porównaniu do topowych marek.
Rogelli Freeze z pewnością nie jest mistrzostwem świata - w mojej szafie są bardziej zaawansowane modele. Alee...no właśnie. Rogelli ma coś takiego, że po prostu bierzesz ją i zakładasz, bez zbytniego zastanawiania się, czy za oknem jest właściwa aura (oczywiście z pewnymi wyjątkami...). To ten typ kurtki, który można spokojnie założyć, wyskakując na cotygodniowe zakupy do dyskontu, lub do teściowej na kawę. A są tacy, którzy założą ją wybierając się do biura na świątecznego śledzika. Czy może być lepiej?! Sami oceńcie.
Dzięki współpracy z Rogelli Polska