Kielce, stolica scyzoryków to już od paru lat miejsce, gdzie raz do roku spotykają się miłośnicy rowerów i przez kilka dni podziwiają nowości na kolejny sezon. Jak myślicie, w tym roku było grubo czy chudo?
Zacznijmy jednak od tego (to informacja dla tych, co jeszcze nigdy na żadnych targach nie byli), iż kieleckie hale Bike Expo mają swój charakterystyczny klimat, który w sumie przyciąga jak magnes. Nie ma co porównywać naszej imprezy do Eurobike, bo nadal różnice sięgają lat świetlnych, niemniej obecnej ich formy nie musimy się w ogóle wstydzić. Co więcej, ten magnes polskiego rynku rowerowego przyciąga z roku na rok coraz większą liczbę handlujących firm z "branży" oraz Nas - potencjalnych klientów detalicznych. Dlatego warto choć raz na targi pojechać i chłonąć ich dobrą energię.
Wracając do meritum, czy tego co nas czeka w nadchodzącym sezonie 2017, należy sobie jasno i otwarcie powiedzieć jedno: "pracy nie zabraknie i jeszcze długo będziemy nieść kaganek oświaty rozświetlający umysły Polaków, bo faty w Polsce traktowane są o dziwo jako jakiś wybryk natury lub co najmniej fanaberia metroseksualnych mężczyzn z wielkich miast noszących rurki :) :) :). Tu nie ma się co śmiać, bo mniej więcej do takich wniosków można było dojść po rozmowach z przedstawicielami rowerowych firm. Nawet jeśli dany producent ma tłuściocha w katalogu, to już na Targach nie można było go zobaczyć na żywo. Naturalnie nie ma co generalizować, bo jednak znalazły się stoiska na których fatbajki były.
Pocieszeniem, światełkiem w tej czarnej doopie tłustej rozpaczy niech będzie wszechobecność pół-tłuściochów, czyli "plusowców". Głęboko wierzę, że od plusa do fata jest już niedaleko i kto się przekona do szerokich kapci 2.8"-3.0" ten za chwilę spróbuje jazdy na rowerze o większej zawartości tłuszczu. Kończę ten nieco przygnębiający wstęp, który powinien być zakończeniem i przechodzę do sprawozdania z tego co tłuste oko aparatu dostrzegło pośród szosówek, ęduro, AM i XC.
W głównej hali tuż przy stanowisku KROSS stał objuczony tłusty osiołek Specialized, który jest gwiazdą projektu "POLSKA PROSTO ROWEREM 2016". Zaawansowana turystyka rowerowa ma w Polsce głębokie tradycje, dlatego ta wyprawa ma ogromne szanse na sukces, nie tylko medialny. Objuczony fat był także niezłym przykładem rozkwitającej powoli sztuki "Bikepacking'u". Tak baj de łej....co raz mocniej narasta w naszej ekipie chęć do zmierzenia się z tym tematem, także spodziewajcie się artykułów poświęconych rowerowym sakwom.
Wystarczyło obrócić głowę w lewo, aby dostrzec kolejnego fata, tym razem na kwadracie filmy Aljot. Powinniście ją dobrze kojarzyć - to oficjalny dystrybutor opon Kenda, między innymi tych tłustych. Jak pamiętacie, w tym sezonie testowaliśmy fata zbudowanego na stalowej ramie i kołach Novatec, także oferowanych przez Aljot. Najwyraźniej towar przyjał się, skoro zdecydowano się na kolejny krok - bardzo prawdopodobne iż na półki trafi aluminiowa wersja, którą można było na żywo zobaczyć w Kielcach. Uczciwie powiem, że jeśli cena będzie atrakcyjna, to może być to bardzo, bardzo dobra propozycja dla osób składających własne tłuste koła a nie dysponujących furgonetką pieniędzy. Co ja będę z resztą gadał....sami luknijcie:
Kolejne stanowisko, gdzie można było ujrzeć faty należało do niemieckiego lidera elektryków i nie tylko - HAIBIKE. Tu jak zwykle, sporo do oglądania i cieszenia rowerowej duszy. O ile e-faty nie są jeszcze naszym marzeniem (choć jeździ się na nich dobrze), to ciekawość wzbudził jedyny klasyczny rodzynek. Cena tyłka nie urywa, ale to HAIBIKE - ta marka reklamy nie potrzebuje (jak powiedział jej przedstawiciel).
No i gdzie te faty...FUJI, Shockblaze...dupa sałata (swoją drogą słówko na d...zaczyna się częściej pojawiać niż "Fat"). Tadam ale nie tego złego - sytuacją ratuje Scott i jego dwa tłuści bracia John i Ed.
Scott bardzo lubi szerokie ogumienie - w kolekcji znajdziecie sporo modeli obutych w opony ponad 2.3", no i te nasze dwa tłuścioszki.
Największą kolekcję fatów zaprezentowała MONTERIA. What the Fuck? Sami jeszcze nie do końca wiemy, ale to świeża polska marka należąca do grupy ZIPP, która najwyraźniej chce szturmem zdobyć polski rynek rowerowy. W ofercie znajdziecie głownie jednoślady klasy budżetowej oraz średniej. Ale znajdzie się też parę droższych rodzynków. Swoją drogą wytrawni obserwatorzy powinni łatwo dostrzec podobieństwo w grafice i nazewnictwie do pewnej, już nieistniejącej polskiej marki, która jeszcze parę lat temu świeciła triumfy we wszelkich testach i opiniach. Przypadek? Raczej bardzo mało prawdopodobne....
Wracając do fatów. Tłuściochy Monterii skierowane są raczej dla osób dopiero wkraczających w tłusty świat oraz tych potrzebujących roweru relatywnie taniego, ale pewnego - bez wodotrysków, zaawansowanej technologii. Monteria przyciąga grafiką - modne, neonowe kolory oraz przyzwoitym osprzętem (jak na swoją klasę): hydraulika, napęd 3x10sp. Oceńcie sami. Panie też mogą włączyć się w dyskusję :) - dla nich Monteria ma różowego fata :)
Interesującą, tłustą propozycję można było obejrzeć a nawet dosiąść w siedzibie BDC Bike, która w tym sezonie jest przedstawicielem wschodzącej bułgarskiej marki DRAG. Tak, tak....bułgarskiej. Nasi prawie-sąsiedzi pokazali fajne bryki, w tym tłustą TUNDRĘ. Aluminiowa, cieniowana rama o sportowej geometrii, główka tapered, Bluto z przodu i dobry osprzęt. Całość w dobrej cenie i pomarańczowym kolorze. Ciekawe czy coś z tego będzie...
Przedstawiciela grubasów spotkaliśmy także w pokoju zwierzeń marki STEVENS. Mimo, że w Polsce Stevens jest kojarzony głównie z doskonałymi rowerami do przełaju, to katalog ma o wiele bogatszy. Tłusty Mobster 2017 jest wyjątkowo stonowany, ale bardzo elegancki. Może pochwalić się przy tym nowoczesną ramą z aluminium, przednią amortyzacją i dobrej klasy osprzętem.
Odwiedziliśmy także naszego dobrego znajomego, firmę HEAD. W tym roku jednak było jakoś tak bidnie, a przecież katalog 2017 to aż 3 faty, w tym jeden karbonowy. Zaraz, zaraz...wrrróóć! Pojawił się jedna rodzynka - elektryczna...Jesteśmy jeszcze nieco na anty, ale z drugiej strony wszystko jest dla ludzi. Head wyposażył tłustego pedelca w mocny i sprawdzony silnik Bafang umieszczony centralnie. Cena jest normalna jak na elektryki: 9k PLN
Rowery ze wspomaganiem były bardzo widoczne, zupełnie jak na targach Eurobike. Kolejnym e-fatem, który przyciągał uwagę był wyrób marki Z-TECH. Potężna hydroformowana rama z amelinum i silnik ukryty w tylnej piaście. Pytanie jak to jeździ, zwłaszcza z tak mocno przesuniętym do tyłu środkiem ciężkości.
Szukając czegoś bardziej przyzwoitego niż pstrokata, tłusta taniocha trafiliśmy na stanowisko Bottechia. Włoskie tłuściochy już od paru sezonów goszczą na polskim rynku, a firma w ostatnim czasie zrobiła wyraźny skok naprzód. Kolejne odsłony są wyraźnie przemyślane, a nie wyłącznie tanią zapchajdziurą. Jest się nad czym pochylić, zwłaszcza jeśli szukamy dobrego fata na dobry początek.
Gdy jednak nasze upodobania są wyraźnie wykrystalizowane a doświadczenie spore, to nie można przejść obojętnie obok słynnego kuternogi... :) :). Mowa oczywiście o Cannondale FAT CAD. Cacuszko do sportowej zabawy w trudnym terenie. Orgazm murowany i potrzebne ręczniki. (a może to tylko ja tak mam...trzeba się leczyć!)
A co zrobić, jeśli w głębokim poważaniu mamy góry, śnieg i błoto? Za to rajcuje nas pełen lans, super wygoda i blichtr pomieszane z morską bryzą i zapachem smażalni na bulwarze w Ustce? Wtedy z pomocą przychodzi ELECTRA, która sezoznie 2017 wprowadza do kolekcji czarny i tłusty batmobil.
A żeby było jeszcze śmieszniej, to uwierzcie mi na słowo, że zasiadając za sterami tego bombowca można poczuć się jak easy rider. Jest stabilnie i wygodnie jak nigdzie indziej.
Kończąc wątek rowerowy nie można mimo wszystko nie wspomnieć o firmach, które starają się przebić z rekreacyjnymi fatami. Tu liczy się przede wszystkim ładny kolor, który przyciągnie zazdrosne spojrzenia. Pamiętamy jednak, że nie każdy ma od razu 3-4 tysie, że każdy od czegoś zaczyna. Takich fatów było w Kielcach w sumie najwięcej :).
Jeśli nie gotowe rowery, to może chociaż osprzęt? Chmm...zdaje się, że i tu znowu nasuwa się znane już słówko..."doopa...blada". Kielce Bike Expo to nadal nie Interbike. Na taki komplement trzeba będzie jeszcze poczekać a wpierw na niego zapracować. Nie chcę być jednak zgryźliwym tetrykiem i prawdziwym Polakiem - narzekaczem, ponieważ w Kielcach znaleźliśmy parę fajnych klamotów....
Na pierwszy ogień ogumienie - tego było stosunkowo najwięcej. Faworytów jest kilku, ale bezkonkurencyjną jest nowość Maxxisa - komplet papuci do ciężkich zadań Minion FBR i FBF (tył i przód) o szerokości 4.8".
Tuż za nimi znalazły się opony DURO, marki znanej z przyzwoitego ogumienia off-road nie tylko dla rowerów. Ten paputek 26x4.0" może być ciekawą alternatywą. Jest lekki, zwijany i tubeless ready. Bieżnik jakby skądś znany... :) :)
Zupełną nowością, która powali konkurencję ceną, ale również pozostałymi parametrami jest BIG BUDDY pochodzący z fabryki DELI Tires. Tu naprawdę warto przyjrzeć się bliżej tej dotąd mało znanej u nas marce z Indonezji, gdzie jest liderem. Wielki Koleś trafi do nas na test, bowiem jak wieść gminna niesie jest zwijany, szybki i lekki. Zobaczymy!
Azjaci mają hopla na punkcie rozmiaru, bo najwyraźniej lubują się w nazywaniu swoich tłustych produktów per BIG, czego przykładem jest pełnotłusty laczek CHAYOYANG BID DADDY 26x4.0".
Chińska marka szturmem zdobywa europejskie rubieże oferując wysokiej klasy ogumienie za przystępną cenę. Tłustych opon w katalogu jest więcej, np. BIG MOMMA lub kolcowany Snow Storm 4.9", a wisienką na torcie jest najszersza obecnie na rynku opona 26x5.5 YETI Cross!!!
Tak generalnie stoisk azjatyckich było znacznie, znacznie więcej niż w ubiegłych latach, co cieszy nas bardzo, bowiem tamten region jest w stanie zaoferować wiele ciekawych i tanich rozwiązań do naszych maszyn. I naprawdę już dawno daleko im do "taniej chińskiej podróby".
Natrafiliśmy na przykład na przedstawicieli fabryk oferujących karbonowe ramy. Część z nich to produkty podobne do tych na Alibabie, ale były też nieco rzadziej widywane "modele". Pytacie o cenę? 2-3 razy niższe w porównaniu do identycznych tworów oklejonych bardziej znanymi napisami.
Niestety ram karbonowych było znacznie więcej niż kół, bo tych nie widzieliśmy w ogóle w Kielcach. Pewnym wyjątkiem było stanowisko znanego producenta Stars Circle, gdzie spokojnie leżała sobie z boku jednak sztuka 80mm drążonej obręczy ze stopu AL. Znam ją bardzo dobrze, bo identyczna jest moim Head Randall. Sztuka waży poniżej 900g :) :). W katalogu Stars Circle jest kilkanaście wzorów a niemal każdy z nich (oprócz wąskich 60mm) można "powycinać" na kilkanaście sposobów.
Skoro mowa o obręczach, kołach to nie można nie wspomnieć o uszczelnianiu, które w przypadku fatbajków przynosi niemal wyłącznie korzyści i radość na twarzy użytkownika. Niemal, bo nie rzadko okupione jest potem, łzami i kurwikami w oczach, uszach i czterech literach.
Kieleckie targi zostały zalane mlekiem i chemią wszelakiego rodzaju. Nas chwilowo rajcuje kilka produktów wśród których znajdziecie słynną "kawę z mlekiem" Caffe Latex (Effetto Mariposa) oraz najnowszy tłusty wspomagacz: Fat Strip, czyli szeroką opaskę uszczelniającą zastępującą przyklejaną taśmę.
Poza tym jak na razie bardzo pozytywnie oceniamy wyjątkowy uszczelniacz Juice Sealant od BikeLine.pl. Ma ładny zapach, kolor a przede wszystkim jest gęsty i długotrwały. UWAGA na dzieci!
Kto szuka sprawdzonych rozwiązań, ten powinien był udać się na "kwadrat" Trezado, gdzie ekipa Michała "Świdra" Świderskiego prezentowała najnowsze produkty, w tym uszczelniacze w spraju i akcesoria do konwersji na tubeless. Mleko Trezado pachnie w sezonie 2017 nadal jak skarpety wujka Tadzia, ale klei tłuste dziury jeszcze mocniej. Sprawdzone organoleptycznie w ostatnich dniach. Polecamy waszej uwadze...
Michał częstował w Kielcach doskonałą kawusią...zdjęcia na FB nie wrzucimy jednak z tego melanżu.
Tłustą konwersję możecie wykonać także przy użyciu kultowego produktu Joe's No-Flats Super Sealant. Teraz będzie to o tyle łatwiejsze iż producent oferuje dedykowaną, gumową opaskę wyposażoną od razu w zawór. Może i jest cięższa od konkurencji, ale za to znacznie niweluje ryzyko przecieków w newralgicznym miejscu - gnieździe wentyla. Skuteczność chemii Joe's No-Flats prezentowano w Kielcach na żywo, śmigając rowerem po "łożu fakira"
To czego zabrakło mi najbardziej, chcąc napisać o tłustych akcesoriach to wyposażenie Bikepacking, którego popularność rośnie z każdym miesiącem. W Kielcach, tylko kilka firm zaprezentowało dosłownie kilka modeli, które można podciągnąć pod "rower-o-biwaking". A szkoda, bo na Zachodzie konkurencja jest znacznie większa.
Tytułem zamknięcia jeszcze raz podkreślę, że nie ma co się użalać, że jeszcze rok temu było lepiej a teraz bryndza. Faty nie wyginęły i nie wyginął lecz zajmą swoją niszę, jaką niewątpliwie są. Naszą rolą jest je pokazywać i uświadamiać Was, rowerzystów, że można przeżyć niezapomniane chwile zarówno na cienkiej kiszce jak też na grubej. A doznania będą zgoła odmienne. Należy tylko liczyć na rozsądek i dobrą wolę polskich dystrybutorów, którzy jak na razie patrzą na faty niemal wyłącznie przez pryzmat strat i zysków, a nie na odwrót.
Reasumując...DO ROBOTY FATOWCY ;)
Michał Śmieszek