Orbea Alma M30 to bardzo ciekawa propozycja producenta z Kraju Basków. Ta maszyna nie dość, że świetnie wygląda, to jeszcze genialnie jeździ. Zresztą zobaczcie sami.
Bartosz Bidas
Orbea to hiszpańska firma z ogromnymi tradycjami, której początki działalności datuje się na rok 1840. W tamtym okresie jednak manufaktura z Eibar nie miała nic wspólnego z rowerową działalnością. Łatwiej było dostać kulkę w łeb niż hartraila, gdyż firma początkowo produkowała rewolwery. W roku 1930 Baskowie nieco zmienili kierunek swojej działalności i skupili się na rowerowym przemyśle.
Osobiście jestem ogromnym fanem hiszpańskich rowerów, których mam już kilka w swojej kolekcji, tej jak i innych marek. Orbea Alma M30 na pierwszy rzut oka wyróżnia się naprawdę wybitnym malowaniem. Błękit płynnie przechodzący w czerń z czerwonymi wstawkami wygląda naprawdę rasowo. W tańszych modelach, takich jak nasza Alma M30 do wyboru mamy 3 standardowe wersje kolorystyczne i naprawdę wybór jest ciężki, gdyż każda z nich prezentuje się zjawiskowo. W przypadku droższych modeli Orbea daje możliwość wykonania customowej wersji malowania według naszego własnego projektu. Genialne, ale wtedy wybór już może przyprawić o zawrót głowy.
Rama naszej Orbei została wykonana z królewskiego materiału- włókna węglowego. Co w rowerze za kwotę 8999 zł nie jest takie oczywiste, w szczególności przy tak mocnym wyposażeniu jakie mamy na pokładzie naszej Almy, ale o osprzęcie potem. W budżetowych modelach znajdziemy carbon z oznaczeniem OMP (Orbea Monocoque Performance), który w stosunku do topowego tworzywa OMR (Orbea Monocoque Race) jest nieco cięższy jak również wykonany jest z nieco bardziej elastycznych włókien. Nasza Alma toczy się na kołach 29 calowych, jednak w przypadku małych rozmiarów ram (S i M) możemy wedle preferencji wybrać sobie rozmiar obręczy 27,5” lub wspomniane 29”. Rozmiary L i XL to już tylko jedna opcja pod duże koło.
Jak wygląda geometria tego typowego hardtraila XC?
Reach w naszej Orbei jest na poziomie 435mm co stanowi niewygórowaną wartość, porównując go np. mondrakera podium (440mm) czy idąc dalej Treka Procaliber 6 (472mm), jednak w połączeniu z wartością Stack 611mm otrzymujemy finalnie dość wyścigowo nastawioną maszynę o współczynniku pozycji 1,40. Tylne trójkąt ma 430mm (jest to bardzo krótki ogon), a baza 29 calowych kół to jedynie 1121mm przez co czuć, że rower jest bardzo zwrotny i niezwykle szybko wyrywa się z każdego zakrętu. Płaski kąt widelca 69,5° wraz ze skróceniem główki sterowej pozwalają na zajęcie agresywnego położenia na kierownicy, lepszego dociążenie przodu i finalnie poprawę właściwości jezdnych. Ostrzejszy kąt rury podsiodłowej i mniejsza wysokość węzła suportu zwiększa precyzyjność prowadzenia i pedałowania. Tylne piasta zgodnie ze standardem boost została poszerzona do 148mm, co także poprawia sztywność całej konstrukcji jak również pozwala na założenie szerszych opon, gdyż linia łańcucha została przesunięta o 3mm. Rama otrzymała potężny węzeł suportu pressfit, taperowaną główkę oraz wewnętrzne prowadzenie pancerzy, czyli wszystkie fajerwerki, które są obecne w topowych maszynach na rynku. Jednym słowem naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Osobiście może zrezygnował bym z suportu pressfit, gdyż nie jestem fanem tego standardu.
Nasza Alma napędzana jest przez napęd Sram NX. Dwunastorzędowa kaseta z dużą zębatką 50t chyba nadal wywołuje u większości rowerzystów duże zainteresowanie i banana na twarzy. Dopełnieniem grupy NX jest 34 zębowy mechanizm korbowy Sram Stylo, wykorzystujący najnowszy standard DUB. Jak podaje Sram, większa średnica osi suportu (28,99mm) jeszcze lepiej ma przenosić całą energię na napęd i przy tym jest oczywiście sztywniej. Mimo że Sram NX to najbardziej budżetowa 12-rzędowa grupa, to do samego jej działania nie można mieć zastrzeżeń. Kaseta NX wykorzystuje tradycyjny bębenek, więc jakiekolwiek przyszłościowe modyfikacje i odchudzanie roweru będzie wiązało się z wymianą bębenka na XD, którego wymagają znacznie lżejsze kasety z wyższych grup Srama. Osobiście ten element bym z czasem wymienił, gdyż lekko nie jest. 612 gram trochę ciąży. Na dodatek kaseta NX ma mniejszy zakres (11-50) co stanowi 454,5%, zaś grupy od GX w górę oferują nam zakres 500%. Gdybyśmy mieli szukać plusów naszej kasety, trzeba przyznać, że będzie najbardziej wytrzymała ze wszystkich, które oferuje SRAM, dzięki wykonaniu z wysoce wytrzymałej stali.
Pozytywnym zaskoczeniem jest obecność w carbonowym rowerze, z 12-rzędowym napędem, będącym w naprawdę atrakcyjnej cenie takiego amortyzatora jak Rock Shox Reba RL. Jest to naprawdę bardzo mocny punkt w całej specyfikacji. To w miarę lekki widelec, a przy tym działa naprawdę dobrze. Cieszy także logo kultowego Race Face’a, które znajdziemy na wsporniku kierownicy czy siodełka.
Rower jest naprawdę genialny, jednak jest kilka elementów, które nie do końca akurat mi pasują. O ile hamulce Shimano MT501 radzą sobie naprawdę dobrze, o tyle wygląd najbardziej podstawowych tarcz Shimano, których po prostu nie lubię, nieco psuje cały wizualny efekt roweru. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłby montaż setu Magury czy Srama, które prezentują się co tu dużo mówić lepiej. Będąc przy hamulcach warto akurat pochwalić Orbeę za wykonanie mocowania pod zacisk, który w systemie PM został bardzo estetycznie umieszczony wewnątrz tylnego trójkąta ramy.
Również dla mnie na minus kolejna kwestia. Mianowicie, jeżeli w budżetowym rowerze otrzymujemy obręcze tubeless ready w połączeniu ze zwykłymi oponami, które nie są dedykowane do przejścia na mleko, to jest to po prostu słabe. Żeby rower jeździł naprawdę dobrze, a opona prawidłowo kleiła się do podłoża i przy tym wystarczająco amortyzowała nierówności dętek po prostu być nie może.
W drogę. Rower prowadzi się tak samo dobrze jak wygląda. Jest bardzo sztywny, to czuć od razu. Jednak te wszystkie nowości: boosty, tapery, duby, carbon, sztywne osie to nie jest pic na wodę. Z jednej strony ciągłe zmiany standardów denerwują, bo kupując fajną maszynę okazuje się, że po 2 latach ma ona coraz mniej wspólnego z obecnymi technologiami, a z drugiej strony rowery jeżdżą naprawdę z roku na rok coraz lepiej. Alma całkiem nieźle przyspiesza, oczywiście gdyby koła były nieco lżejsze, wywalilibyśmy dętki to mogłoby być znacznie lepiej. Rower ze swoim mega krótkim ogonem jest bardzo zwrotny, z każdego zakrętu wyrywa się z niesamowitą dynamiką krzycząc „dawaj w następny”. Przy tym wszystkim na zjazdach jest przewidywalnie i stabilnie. Ten rower po prostu daje radę i pokonywanie kolejnych kilometrów na nim jest ogromną frajdą i przyjemnością.
Orbea Alma M30 - podsumowanie testu
Ten technologicznie zaawansowany hardrail ze słonecznej Hiszpanii jeździ i wygląda naprawdę świetnie. Carbonowe serce roweru, 12-rzędowy napęd i porządny amortyzator to doskonała baza dla wielu wymagających riderów. Orbea Alma łączy ze sobą zarówno obszary XC i maratonu. Przemyślana geometria ramy i jej wysoka sztywność sprawiają, że otrzymujemy kompletną, wyścigową maszynę i to wszystko za niewygórowaną kwotę 8999 zł. No cóż, konkurencja może się uczyć od Orbei jak budować wybitne maszyny.
SPECYFIKACJA:
- RAMA Orbea Alma Carbon OMP Boost Press Fit Taper
- WIDELEC RockShox Reba RL 100 Air QR15x110 Boost
- MECHANIZM KORBOWY SRAM Stylo CNC Eagle Dub Boost 34t
- STERY Acros Alloy 1-1/8 - 1-1/2" Integrated
- KIEROWNICA Orbea OC-II Flat 720mm
- WSPORNIK KIEROWNICY Race Face Ride
- MANETKI SRAM NX Eagle
- HAMULCE Shimano MT501 BR500 Hydraulic Disc
- KASETA SRAM NX PG-1230 Eagle 11-50t 12-Speed
- PRZERZUTKA TYŁ SRAM NX Eagle
- ŁAŃCUCH SRAM NX Eagle 12-Speed
- KOŁA Mach1 Klixx 23c Tubeless Ready
- OPONY Maxxis Ikon 2.20" FB 60 TPI Dual
- WSPORNIK SIODŁA Race Face Ride 27.2x375mm
- SIODŁO Selle Royal Seta Sport