Liteville Trail

Jest na świecie pewna firma, której pracownicy w przerwach pochłaniają Leberkäsebrot na zmianę z Kartoffelsalat, popijając je hektolitrami Paulanera. Jak myślicie, czym może się zajmować? Produkcją piwa? Samochodami? Budową autostrad? Pudło. Podpowiem - jej produkty uznawane są w świecie kolarskim za rzemieślnicze arcydzieło. No, już wiecie o kogo chodzi? Tak, to właśnie Syntace Gesellschaft mit beschränkter Haftung.


Mateusz Pogorzałek

U podnóża Alp Bawarskich powstają nie tylko jedne z najbardziej pożądanych komponentów rowerowych, ale także przedmiot dzisiejszego tekstu – rowery produkowane pod marką Liteville. Liteville 101 MK1 to uniwersalna maszyna z przeznaczeniem do wygrywania maratonów lub szaleństw na ścieżkach.

Sercem każdej z wersji jest aluminiowa, czarna niczym węgiel z Zagłębia Ruhry, rama o skoku 120 mm. Prosta, projektowana od linijki, wizualnie wręcz archaiczna konstrukcja, to w istocie popis sztuki inżynierskiej najwyższej próby. I nie mam na myśli bezmyślnego przechwalania się poprawą sztywności lewej dolnej rurki tylnego trójkąta o 2% czy komponowania ramy na wzór bukietu technologicznych, bezmyślnie zestawionych, kwiatków. To produkt, który po pierwsze może aspirować do bycia benchmarkiem dla technologii obróbki rowerowego aluminium (nielicho wyglądająca rama waży 2400 g w rozmiarze M), a po drugie jest niezwykle przemyślaną układanką, której każdy element, od ogólnego kształtu poczynając, a na pojedynczych spawach kończąc, jest na nieprzypadkowym miejscu. Na pokładzie znajdziemy więc zmyślny hak przerzutki zaprojektowany w taki sposób, by przy uderzeniu złamaniu uległ nie on sam, lecz śruba go mocująca. Co istotne drugiej, zapasowej sztuki tejże śruby szukać należy gdzieś okolicach suportu. Ponadto ramę wyposażono w podręczny wskaźnik wstępnego ugięcia tylnego zawiasu (DynaLevel) oraz główkę ramy VarioSpin, pozwalająca na montaż łożysk wypłaszczających kąt główki ramy. Alternatywnie stojedynka oferuje możliwość montażu prowadnicy łańcucha w wersji mikro, dyngsu chroniącego tylną przerzutkę przed uszkodzeniami oraz, co mnie osobiście bardzo cieszy, przedniej przerzutki.


Liteville Marathon

Liteville 101 MK1 Marathon Werkmaschine


Jednak rama to nie tylko, bądź co bądź, użyteczne drobiazgi. To przede wszystkim geometra, a w przypadku roweru full suspension także system zawieszenia. Zacznijmy od tego drugiego. Tutaj Niemcy oferują nieco kontrowersyjny projekt czterozawiasowego zawieszenia typu podrap się po jajkach. Rozwiązanie jak dziwne, to ponoć skutkujące minimalizacją zjawiska kopania po pedałach w każdej konfiguracji napędu oraz korzystnym rozkładem sił w przednim trójkącie ramy. W tym wszystkim najbardziej interesuje mnie jednak fakt, czy przypadkowe uderzenie w jajka też jest korzystne? Jest na sali lekarz?


Liteville zawieszenie


Na koniec coś, co tygryski lubią najbardziej – geometria. Jednak w przypadku Liteville 101 jest to zagadnienie, któremu można poświęcić nie krótki akapit czy nawet artykuł, a co najmniej całą pracę magisterską. Po pierwsze na stronie nie zamieszczono standardowej tabelki z rozpisanymi kątami i długościami. Rama pozwala na taką liczbę modyfikacji, że producent zdecydował się na przygotowanie rozbudowanego konfiguratora. Indywidualnie dopasować można rozmiar ramy (S, M, L, XL), rozmiar kół w różnej konfiguracji przód/tył (S - 27,5” przód/26” lub 27,5” tył, M, L, XL – 29”/27,5” lub 29), pozycję systemu DuoLink (w skrócie chodzi o to, czy chcemy mieć takie same, czy różne rozmiary kół), skok zawieszenia z przodu i teoretycznie offset widelca (zależny od producenta widła). Dopiero po uzupełnieniu tych wartości uświadczymy na ekranie znajome cyferki. Przykładowo rozmiarów M, L i XL na kołach 29” wyszło mi to:

 Liteville geometria


Rower można zakupić w trzech wariantach – golusią ramę oraz dwa gotowe zestawy: wspomnianą wersje wyścigową, zwaną Marathon Werkmaschine oraz ścieżkową, oryginalnie ochrzczoną Trail Werkmaschne. Pierwsza konfiguracja to mieszanka osprzętu RockShox (Sid RCT3 i Monarch RT3), Shimano XT (napęd i hamulce) oraz produktów Syntace, będących - co się nieczęsto zdarza w przypadku komponentów własnych - wartością zdecydowanie dodaną. Na pokładzie zobaczymy więc genialne koła W30 MX o szerokości wewnętrznej 24,5 mm (w wersji ścieżkowej z przodu W35 MX), szeroką i lekką (760 mm/226 g) kierownicę Vector Carbon, sztycę P6 Carbon HiFlex oraz mostek F109. O jakości tychże elementów świadczyć może chociażby ich cena w detalu. Przykładowo, za wspomniany mostek przyjdzie indywidualnemu klientowi zapłacić 670 zł! Cóż, jakość kosztuje.


Liteville DuoLink
System DuoLink


Wersję ścieżkową, oprócz widelca (Pike RCT3) i tłumika (Monarch RT3 DebonAir) różni obecność ochraniacza przerzutki i prowadnicy łańcucha oraz, co w dzisiejszych czasach nikogo dziwić nie powinno, regulowanej sztycy Reverb Stealth o skoku 150 mm.


Na koniec ceny. Za samą ramę potencjalnemu nabywcy przyjdzie zapłacić 2280,00 Euro. Wersja maratońska wyceniona została na 5158 Euro, zaś ścieżkowa na 5498 Euro.


No i co? Jak Wam się podoba taka drapaczka?